Wiersz pochodzi z tomu „Sól” wydanego w 1962 roku. Utwór, zbudowany na zasadzie dialogu, jest rozważaniem na temat możliwości poznania świata.
Można wyodrębnić w nim sześć części zaczynających się od słów: „Pukam do drzwi kamienia”, po których następuje prośba o wpuszczenie do środka. Jednak kamień za każdym razem odpowiada negatywnie. Różne powody sprawiają, że człowiek nie może go poznać, niezależnie do tego, jakie motywy nim kierują. Istnieje bariera poznania, jakiej człowiek nie jest w stanie przekroczyć. Ponawianie przez podmiot liryczny prośby świadczy o jego determinacji w dążeniu do poznania bytu. Kamień, który posiada cechy ludzkie (mówi, udziela odpowiedzi), jest w wierszu symbolem niepoznawalnej natury.
Podmiot liryczny wypowiadający się w pierwszej osobie liczby pojedynczej jest przedstawicielem ludzkości, ciekawym i dociekliwym. Chce dostać się do środka kamienia, by poznać jego istotę: „Chcę wejść do twojego wnętrza,/ Rozejrzeć się dokoła,/ Nabrać ciebie jak tchu”. Kamień odmawia tłumacząc, że to niemożliwe, bo jest „szczelnie zamknięty”. We fragmencie tym kamień mówi w liczbie mnogiej, wypowiadając się w imieniu wszystkich kamieni. Ich natura nie pozwala człowiekowi ich przeniknąć, nawet rozbite na części – nie ujawniają swojego wnętrza; stają się tylko mniejszymi kamieniami, nadal tak samo zamkniętymi.
Mimo odmowy, podmiot liryczny podejmuje kolejne próby, tłumaczy swoje motywy, podkreślając, że kieruje nim tylko ciekawość. Wyjaśnia: „Zamierzam przejść się po twoim placu,/ A potem jeszcze zwiedzić liść i kroplę wody”. Dla kamienia ten zamiar jest tak absurdalny, że aż śmieszny. Wie, że człowiek nie zdoła poznać ani jego, ani liścia, ani wody. Wybuchnąłby śmiechem, gdyby mógł.
Człowiek i natura istnieją obok siebie w jednej rzeczywistości, ale nie ma między nimi porozumienia, komunikacji. Człowiek pragnie poznać istotę rzeczy, zajrzeć w głąb tajemnicy natury, jednak okazuje się to niemożliwe. Mimo postępów nauki i techniki, istnieją granice, których nie da się przekroczyć. Kamień formułuje tę myśl wprost:
(…) Możesz mnie poznać, nie zaznasz mnie nigdy./ Całą powierzchnią zwracam się ku tobie,/ A całym wnętrzem leżę odwrócony (…).
Ludzkie poznanie jest powierzchowne, niedoskonałe, ponieważ ograniczone przez zmysły, wśród których brak zmysłu „udziału”, a więc współistnienia. Człowiek poznaje zapachy, kształty, barwy, dźwięki, wszystko to, co jest na zewnątrz. Nie ma możliwości wniknięcia w głąb, porozumienia się z nieożywionymi elementami przyrody.
Ostatnia część wiersza jest powtórzeniem tego przekonania. Pojawia się tu paradoks: po wielokrotnym pukaniu do drzwi kamienia okazuje się, że kamień nie ma drzwi. Nie istnieje więc żadna furtka, która mogłaby stanowić kanał komunikacji. Nawet próba nawiązania kontaktu jest złudna. Człowiek jest sam. Kamień, liść, woda, a nawet ludzki włos, który wydaje się być jego częścią, to odrębne byty, które łączy tylko to, że istnieją na tym samym świecie.
Zasadnicza różnica pomiędzy człowiekiem i kamieniem dotyczy trwania. Życie ludzkie podlega prawu przemijania, w porównaniu z wiecznością kamienia jest zaledwie chwilą. Podmiot liryczny podkreśla to stwierdzając: „Niewiele czasu na to wszystko mam./ Moja śmiertelność powinna cię wzruszyć” i w innym miejscu: „Nie mogę czekać dwóch tysięcy wieków/ Na wejście pod twój dach”. Dla kamienia czas zdaje się nie istnieć, ludzka niecierpliwość jest dla niego niezrozumiała.
Dominującym środkiem artystycznym w „Rozmowie z kamieniem” jest metafora, szczególnie personifikacje kamienia, liścia itp. Konstrukcja natomiast oparta jest na anaforze: „Pukam do drzwi kamienia”. Wiersz napisany został prostym językiem, jednak potoczne określenia nabierają w nim nowego, metafizycznego sensu: „jestem z kamienia”, „Wejdę i wyjdę z pustymi rękami”.