Wiersz „Minuta ciszy po Ludwice Warzyńskiej” jest oddaniem hołdu bohaterskiej nauczycielce, której czyn staje się pretekstem do rozważań na temat „nieznanego serca”. Pierwsza część utworu poświęcona została wspomnieniu bohaterki wiersza, druga natomiast ma charakter refleksyjny.
Jak wskazuje tytuł, poetka poświęca swój wiersz Ludwice Wawrzyńskiej, postaci autentycznej. Ludwika Wawrzyńska była nauczycielką, a później opiekunką świetlicy. Zmarła w wyniku poparzeń, jakich doznała ratując dzieci z płonącego budynku.
Pierwsza część utworu to poetycki zapis tego zdarzenia. Podmiot liryczny, jakiś przypadkowy świadek zdarzenia, próbuje powstrzymać bohaterkę słowami: „A ty dokąd,/ tam już tylko dym i płomień!”. Sytuacja wydaje się beznadziejna, a jednak Ludwika Wawrzyńska nie traci nadziei: „- Tam jest czworo cudzych dzieci/ idę po nie!”. Nauczycielka nie potrafi bezczynnie patrzeć, jak dzieci giną w płomieniach. I choć inni dali za wygraną, kobieta wdarła się do środka.
Następujący później szereg pytań retorycznych rozbija tok akcji, stanowi jakby krótką pauzę, refleksję się nad życiem. W ten sposób Szymborska charakteryzuje swoją bohaterkę – zadane pytania ukazują ją jako żywą, niepowtarzalną osobę, nie bohaterkę z pomnika, ale prawdziwą kobietę z bagażem wspomnień i szeregiem planów.
Po chwili refleksji następuje powrót do przedstawiania wydarzeń. Podmiot liryczny relacjonuje je w czasie teraźniejszym, przez co czytelnik zostaje postawiony w roli świadka:
(…) Nie żegnająca, nie żegnana/ na pomoc dzieciom biegnie sama, patrzcie, wynosi je w ramionach,/ zapada w ogień po kolana,/ łunę w szalonych włosach ma (…).
Z tych kilku słów dowiadujemy się, że wbrew wszelkim okolicznościom, dzieci udało się ocalić. Epitet „szalone włosy” w rzeczywistości odnosi się do samej Wawrzyńskiej i do jej czynu. Z punktu widzenia obserwatorów był on szaleństwem, a jednak udało się.
Z kolejnych wersów, mówiących o planach kobiety w czasie przeszłym, wynika jasno, że bohaterka nie żyje:
(…) A chciała kupić bilet, wyjechać na krótko,/ napisać list,/ okno otworzyć po burzy, wydeptać ścieżkę w lesie, nadziwić się mrówkom, zobaczyć jak od wiatru jezioro się mruży (…).
Te kilka prostych rzeczy, które chciała jeszcze w życiu zrobić, podkreślają tragizm tej losu. Przybliżają również jej postać odbiorcy – przecież wszyscy mamy jakieś plany, chcemy czerpać radość z życia. Czy umielibyśmy z nich zrezygnować? Dla kogoś innego?
Główna myśl utworu została zawarta w słowach: „Tyle wiemy o sobie,/ ile nas sprawdzono”. Nikt nie wie, jak zachowałby się w podobnej sytuacji, dopóki się w takiej nie znajdzie. To los nas sprawdza, ucząc nas prawdy o sobie samych.
Podmiot liryczny, który ujawnia się w końcowych wersach (możemy go utożsamiać z autorką), przywołuje różne doświadczenia ze swojego życia:
(…) Jestem naocznym świadkiem lotu chmur i ptaków, słyszę, jak trawa rośnie/ i umiem ją nazwać, odczytałam miliony drukowanych znaków, wodziłam teleskopem/ po dziwacznych gwiazdach,/ tylko nikt mnie dotychczas nie wzywał na pomoc (…).
Opisuje siebie jako osobę o bogatej wiedzy, kogoś, kto wiele przeczytał, wiele wie, wiele widział, ale nie wie, jak zachowałby się w analogicznej sytuacji – sytuacji zagrożenia czyjegoś życia. Dlatego w ostatnich słowach poetka nazywa swoje serce „nieznanym”.