„Karuzela z Madonnami” to wiersz Białoszewskiego, pochodzący z debiutanckiego tomu poety pt.: „Obroty rzeczy”. Jak w większości tekstów umieszczonych w tym zbiorze, centralnym problemem jest tu metamorfoza rzeczywistości – rekwizyty będące częścią realnego świata, ulegają swoistemu przeobrażeniu i odkrywają swoje drugie oblicze. Takiemu zabiegowi w wierszu zostaje poddany lunapark. Kolorowa karuzela z wesołego miasteczka widziana w poetyckiej perspektywie urasta do rangi magicznej, a nawet sakralnej.
W wesołym miasteczku
Sytuacja liryczna wiersza sprowadza się do opisu jednej z rozrywek dostępnych w wesołym miasteczku. Oto młode, odświętnie ubrane dziewczęta wsiadają na karuzelę, która zaczyna wirować w rytm gramofonowej muzyki. Sytuacja wydaje się z pozoru błaha, a nawet dziecinna – podmiot tekstu obserwuje ludyczną zabawę i jej poszczególne etapy: zajęcie miejsc na karuzeli, uruchomienie jej mechanizmu, szalone wirowanie w powietrzu, zatrzymanie się i ponowienie całego procesu z innymi dziewczętami.
Kolisty ruch karuzeli znajduje odzwierciedlenie w klamrowej budowie tekstu, którego początek i koniec stanowi to samo wezwanie do potencjalnych uczestniczek zabawy: „Wsiadajcie madonny/ do bryk sześciokonnych”. Mamy tu do czynienia jednak z pewną zmianą – do uszu podmiotu dociera na końcu jedynie skrawek owych nawoływań („Wsiadajcie/ w sześcio…!”).
Wiersz odzwierciedla zatem nie tylko ruch i bezruch karuzeli, ale także wrażenia dźwiękowe. Szczególną rolę odgrywa w nim muzyka współgrająca z pędem lunaparkowych pojazdów. W miarę rozkręcania się karuzeli, obrazy stają się coraz bardziej dynamiczne, zmieniają się niczym poszczególne klatki na taśmie filmowej. Kiedy zaś karuzela zwalnia, stopniowo zwalnia również towarzysząca jej melodia, co oddaje wymowne pokawałkowanie tekstu:
(…) I coraz wolniej karuzela
Puszcza refren
I peryfe
rafa
elickie
madonny
przed
mieścia
wymieniają
konne piętro (…).
Mamy tu zatem do czynienia z różnorodnymi „obrotami rzeczy”, którą portretuje się we wszystkich możliwych konfiguracjach. Głównym pomysłem konstrukcyjnym wiersza jest gra pomiędzy statyką, ruchem zwolnionym a przyspieszonym.
Magiczna karuzela
Karuzela ulega w wierszu wyraźnemu przeobrażeniu – z początku jawi się bowiem jako prawdziwy orszak konnych bryk wiozących piękne damy, zaś w dalszej kolejności staje się magiczną karocą. Świadczy o tym wyszukana leksyka wybrana do opisu pojazu: „anglezy grzyw” (loki) czy „lambrekiny siodeł”. Nagromadzenie jaskrawych kolorów, cukierkowość i przerysowanie charakterystyczne dla kiczu odsyłają jednocześnie do rzeczywistości magicznej, swoistej przestrzeni dziecięcego marzenia. Można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że mamy tu do czynienia z estetyką campu, czyli świadomym wykorzystaniem kiczu w funkcji artystycznej. Karuzela stanowi w wierszu swoisty pomost między rzeczywistością a światem utraconego dzieciństwa, charakterystyczną dla niego wrażliwością i wyobraźnią. Jest to rzeczywistość „kwiecisto-laurkowa”, a więc beztroska, kolorowa, idealna.
Madonna i madonna
Jednocześnie świat przedstawiony przez Białoszewskiego jest wyraźnie dowartościowywany, a nawet sakralizowany. Wskazuje na to samo sformułowanie „madonna”. kojarzące się po pierwsze ze sferą artystyczną (sztuką wielkich mistrzów malarstwa), z drugiej natomiast z Matką Boską. Poeta wykorzystuje oba te znaczenia. Do rzeczywistości sacrum odsyła również np. termin „Magnifikat”, a więc hymn pochwalny, który Maryja wyśpiewała w chwili zwiastowania. Ponadto, poza dziewcząt na karuzelach to odzwierciedlenie tradycyjnego sposobu przedstawiania Matki Boskiej w ikonografii – z dzieciątkiem na ręku:
(…) A w każdej bryce vis á vis
Madonna i madonna
W nieodmienionej pozie tkwi
Od dziecka odchylona (…).
Poeta przywołuje Leonarda da Vinci i Rafaela. Pisze o „minach” i „obrotach”, a więc o określonych pozach oraz gestykulacji kobiet portretowanych przez słynnych mistrzów. Określenie dziewcząt jako „zakręconych” odnosi się nie tylko do obrotowego ruchu karuzeli, jest to także kolokwialne sformułowanie oznaczające szaleństwo, a więc – w kontekście wiersza – metafizyczny szał, uniesienie i oderwanie od realnej rzeczywistości.
Dowartościowanie peryferii
Sztuka, zdaniem Białoszewskiego, rodzi się na w codzienności. Najbardziej interesujący dla poety jest nie ustalony kanon, ale peryferie, których symbolem stają się przedmieścia i kultura jarmarczna. W wierszu pojawia się wymowny epitet: „peryfe/rafa/elickie”, będący zlepkiem trzech słów: „peryferia”, „rafaelickie” – kojarzące się z rafą koralową, ale też z Rafaelem.
Sztuka na miarę Rafaela może więc zaistnieć poza obszarem kultury wysokiej.