„Podłogo błogosław”, wiersz Mirona Białoszewskiego pochodzący z tomu „Obroty rzeczy” (1956), stanowi wyrazisty przykład poezji przedmiotu, gdzie uwaga autora skupia się na sferze profanum urastającej do rangi sakralnej. Jest to jednocześnie wiersz o potędze sztuki, która posiada moc magiczną i za pomocą słowa oraz nieskrępowanej wyobraźni może przemienić świat.
Tytuł utworu wskazuje na modlitewną stylizację tekstu. Podłoga staje się tu obiektem uwielbienia, ponadto przypisuje się jej przymioty boskie.
Burak, kartofle, podłoga - zgrana orkiestra w „Podłogo błogosław”
Podłoga – ze względu na swoje usytuowanie przestrzenne: dół, ziemia, coś, co znajduje się pod nogami – jest symbolem tego, co najbardziej pospolite („przyziemne”). Z tego powodu do porządku podłogi przynależą również wymieniane przez poetę warzywa: burak i kartofel. Wszystkie trzy jakości zostają przeciwstawione w wierszu tym przynależnym do sfery sztuki wysokiej – muzyki.
Burak zostaje zestawiony z fisharmonią, kartofel z fletem, a podłoga z „o-gamą”. Zestawienie to nie jest przypadkowe, rządzi nim określony porządek. Poeta dostrzega mianowicie podobieństwa wizualne lub brzmieniowe; te ostatnie wynikają z faktu, że poezja i muzyka są sobie bliskie, ponieważ obie operują dźwiękiem i rytmem.
Można powiedzieć, że poetą kieruje ambicja dotarcia do istoty elementów codzienności, dlatego dokonuje ich szczegółowej analizy. Ogląda się zatem „profile skrojone” buraka, które wzbudzają skojarzenie z tradycyjnym instrumentem – fisharmonią. Istnieje tu również podobieństwo brzmieniowe – nagromadzenie drżącej głoski „r”. Burak wygrywa w owym porównaniu, ponieważ posiada przymioty takie jak „burota” czy „starość”. Z kolei fisharmonia jest nudna, kojarzy się z dobrymi manierami (a więc kulturą wysoką), a także z kojącą świętością. Na tę ostatnią funkcję tradycyjnej sztuki wskazują metafory: „biblijna apteka” i „homeopatia zbawienia”.
Białoszewski dostrzega zatem, że muzyka klasyczna cechuje się niemal religijną powagą, ponadto pełni funkcje terapeutyczne, niejako koi lęki i emocje słuchacza. Burak – jako rekwizyt i słowo w poezji – nie oferuje tego typu emocji, jego sens objawia się w wewnętrznym „dysonansie”, a więc zaprzeczeniu harmonii i piękna. Burak jest także w pewien sposób kaleki, mowa bowiem o jego starości czy „burocie” kojarzącej się z głupotą. Mimo tych mankamentów to właśnie jego „kochamy”, jak powiada Białoszewski.
Kartofle z kolei kojarzą się poecie z fletem, ze względu na wspólny morfem. Mamy tu zatem do czynienia z zabiegiem paronomazji – zestawieniem słów o podobnym brzmieniu, ale różnym znaczeniu, mającym na celu wydobycie łączących je cech. Flet nie jest jednak przeciwieństwem kartofli, ale stanowi ich integralną całość (przynajmniej w sensie brzmieniowym). Stopienie kartofla z fletem pozwala dostrzec w nich coś wyjątkowego.
Podobnemu zabiegowi zostaje poddana podłoga, która staje się „słowem koncertującym w o-gamie”.
Okazuje się zatem, że burak, kartofle i podłoga tworzą razem zgraną orkiestrę. Dzięki nim poeta komponuje swoistą muzykę codzienności, hymn na cześć tego, co zwyczajne. Na muzyczne konotacje tekstu wskazuje również jego zapis graficzny.
Błogosławiona podłoga Mirona
Podłoga wykazuje brzmieniowe podobieństwo do słów „błogosławić” i „bóg”, co staje się dla poety pretekstem do sakralizacji podłogi. Co więcej, owa analogia zostaje rozwinięta i uzasadniona w sferze pozajęzykowej. Podłoga to bowiem „leżąca strona/ boga naszego powszedniego/ zwyczajnych dni”. Podłoga jest po prostu „podłożem”, czymś co „leży” i czymś, co jest podstawą domu. Stanowi ona zatem solidne oparcie, fundament wszelkiego ludzkiego działania.
Białoszewski przywołuje fragment modlitwy „Ojcze nasz”, dokonując jego trawestacji, a jednocześnie sakralizacji podłogi. Podłoga staje się bogiem „powszednim”, którego można prosić o błogosławieństwo. Okazuje się więc, że zwykłe przedmioty kryją w sobie metafizyczną głębię i mogą stać się dziełami sztuki.