Utwór „Ocalony” powstał pod wpływem wojennych doświadczeń Tadeusza Różewicza. Jako młodemu człowiekowi przyszło mu się zmierzyć z okropnościami trudnymi do wyobrażenia: obozy koncentracyjne, komory gazowe, dzielenie ludzi ze względu na rasę i eliminowanie ich ze względu na pochodzenie.
Wiersz opowiada o doświadczeniu wojny. Mówi o nim ktoś, kto ją przeżył, jednak nie potrafi wymazać z pamięci koszmarnych obrazów (np. „furgony porąbanych ludzi”). Pod wpływem traumatycznych przeżyć, podmiot liryczny utracił umiejętność odróżniania dobra od zła, piękna od brzydoty; wartości te wydaje mu się jedynie pustymi słowami:
(…) To są nazwy puste i jednoznaczne:
człowiek i zwierzę
miłość i nienawiść
wróg i przyjaciel
ciemność i światło (…).
Budowa wiersza i środki stylistyczne (a właściwie ich brak) zostały dokładnie przez poetę przemyślane. Pierwsza strofa prezentuje podmiot liryczny – to bardzo młody człowiek, który przeżył rzeź, jak sam to określa. W drugiej strofie opisane zostają konsekwencje tego doświadczenia – dla mówiącego nie ma już różnicy pomiędzy człowiekiem i zwierzęciem, miłością i nienawiścią, wszystkie kategorie przestały spełniać swoją funkcje porządkowania rzeczywistości.
W kolejnej strofie podmiot liryczny tłumaczy, dlaczego tak się stało. Otóż, jeśli człowieka traktuje się jak zwierzę, a nawet gorzej, ponieważ zupełnie nie zwraca się uwagi na jego ból i cierpnie, to teoretyczne rozróżnienia pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem tracą sens.
Z kolejnej części wiersza dowiadujemy się, że nie można rozróżnić także prawdy od kłamstwa oraz zalet od wad, ponieważ w czasie wojny często nazywało się zło dobrem i na odwrót. Podstawowe wartości uległy relatywizacji. W jaki sposób żyć z tego rodzaju wiedzą po katastrofie? Jak funkcjonować, będąc pozbawionym punktów oparcia, hierarchii wartości?
Podmiot liryczny zwierza się, że szuka nauczyciela, który na nowo nauczyłby go właściwego znaczenia słów, przywrócił mu wiedzę o tym, co dobre, a co złe, pokazałby, jak żyć:
(…) Szukam nauczyciela i mistrza
niech przywróci mi wzrok słuch i mowę
niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia
niech oddzieli światło od ciemności (…).
Można powiedzieć, że ja liryczne uległo całkowitej dezintegracji wewnętrznej – choć człowiek ocalał, utracił poczucie tożsamości, jest wydrążony, pusty w środku.