Wiersz pt.: „Bez” jest charakterystycznym przykładem dla tej części twórczości Tadeusza Różewicza, w której podejmuje problemy związane z duchową kondycją współczesnych. To nastawienie na świat wewnętrzny człowieka z pewnością ma swoje źródło między innymi w przeżyciu okropności wojny. Różewicz, będąc uważnym obserwatorem rzeczywistości, dostrzegł jednak, że wojna była wyłącznie początkiem stopniowego niszczenia duchowej sfery człowieka, co widoczne jest szczególnie w jego późniejszej twórczości.
Znamienny jest fakt, że poeta wskazuje, iż po części ludzie sami doprowadzili do takiej sytuacji. W swoich Różewicz niejednokrotnie próbuje dociec, czy istniała inna droga.
W pierwszej strofoidzie (nie jest to regularna strofa) „Bez” podmiot liryczny konstatuje następujący fakt: najważniejszy dla człowieka jest moment narodzin i śmierci Boga. Interesujące jest w tym kontekście pytanie, dlaczego nie mówi się tu raczej o całkowitej nieobecności Boga, tylko opowiada się o nim tak, jakby kiedyś istniał i nagle umarł. Taki opis nie dziwi, gdy mowa o człowieku, Bóg jednak – jeśli przyjąć, że jest – nie może przestać istnieć.
Z perspektywy ludzkiej takie zdarzenie jest jednak do wyobrażenia: Bóg rodzi się i umiera w ludzkim świecie – to myśli człowieka powołują Go do istnienia lub skazują na niebyt. Podmiot liryczny sugeruje zatem, że kiedyś wiara w Boga była silna i dzięki temu był on obecny w ludzkiej rzeczywistości. Coś się jednak zmieniło i człowiek zapomniał o Bogu, tym samym – umarł on dla człowieka.
Konsekwencje tego są jednak niezwykle bolesne: ludzie czują się osamotnieni i zagubieni. Wiara w Boga daje poczucie bezpieczeństwa i opieki, czyni świat sensownym. Stąd bierze się rozpacz podmiotu lirycznego nad tym, że został osierocony, wyzbył się dziecięcej wiary („przecież jako dziecko karmiłem się/ Tobą/ jadłem ciało/ piłem krew”). Co ciekawe, nie dostrzegł on od razu odejścia Boga, bowiem wydarzenie to nie było spektakularne ani dramatyczne („opuściłeś mnie bez szumu/ skrzydeł bez błyskawic”). Rozstanie dokonywało się stopniowo, człowiek rezygnował z Boga z dnia na dzień wraz z przyjmowaniem nowych idei, nabywaniem, być może fałszywej, świadomości, że odkrycia nauki i nowe filozofie nie dają się pogodzić z istnieniem Stwórcy:
(…) a może pokarałeś mnie
małego ciemnego za upór
za pychę
za to
że próbowałem stworzyć
nowego człowieka
nowy język (…).
Kiedy jednak uśmiercił Boga zupełnie, zaczął odczuwać brak, którego nic nie było w stanie zażegnać, pustkę nie do wypełnienia.
Tadeusz Różewicz, pisząc swój wiersz, z pewnością miał na uwadze zmiany dokonujące się w ludzkim myśleniu. Znalazły one swój wyraz w dziełach takich myślicieli jak Fryderyk Nietzsche, Martin Heidegger czy Zygmunt Freud, ale były również spowodowane wydarzeniami II wojny światowej. Nietzsche jako pierwszy ogłaszał światu, że Bóg umarł („Gott ist tot”) i przeżywał to jako najważniejsze i najbardziej dramatyczne doświadczenie ludzkości. Tę samą problematykę podejmuje poeta. Wykreowany przez niego podmiot zdaje sobie sprawę, że sam jest winny i że przyłożył rękę do uśmiercenia Boga, a więc – ostatecznie – do swojego odejścia („czemu ja opuściłem Ciebie”).
Dlaczego Bóg jest dziś niemożliwy? Poeta widzi źródło owej niemożliwości w drastycznej sprzeczności pomiędzy dzisiejszym światem a Bogiem („może opuściłeś mnie/ kiedy próbowałem otworzyć/ ramiona/ objąć życie”). Jeśli chce się żyć, trzeba zrezygnować z Boga i na odwrót. Jednak to właśnie Bóg jest źródłem istnienia, dlatego Różewicz w „Bez” powtarza wymowny dwuwiersz:
(…) życie bez boga jest możliwe
życie bez boga jest niemożliwe.