„Krzyczałem w nocy” to krótkie wyznanie człowieka, który przeżył straszną tragedię. Możemy zakładać, że chodzi o doświadczenia wojenne, na co wskazują słowa: „Umarli stali/ W moich oczach”), choć autor nie precyzuje, co dokładnie jest przyczyną jego koszmaru.
Podmiot liryczny zapewne wielokrotnie był świadkiem ludzkiej śmierci, stracił bliskich ludzi, widział cierpienie i konanie niewinnych. Wszystko to nie daje o sobie zapomnieć nawet wtedy, gdy bezpośrednie zagrożenie minęło. Wojna się skończyła, jednak w pamięci poety tkwią przerażające obrazy, które nocą powracają. Ciemność wyzwala lęki i koszmary.
Wiersz jest bardzo krótki, składa się z dziewięciu wersów. Tytuł (tożsamy z pierwszym wersem) wprowadza sytuację liryczną – podmiot liryczny wyznaje, że w nocy dręczyły go koszmary tak potworne, że obudził się z krzykiem. Kolejny fragment opisuje obraz, który wzbudził takie przerażenie. To umarli „cicho uśmiechnięci” – metafora ta oddaje łagodność sennej mary, która kontrastuje z wrażeniem, jakie wywołuje w śniącym: „Ostrze ciemności/wchodziło we mnie/ Zimne martwe”. Umarli we śnie byli spokojni, uśmiechnięci, cisi, choć – jak możemy się domyślać – ich śmierć była gwałtowna i przedwczesna, nie miała w sobie nic z łagodności. To dlatego ów sen generuje krzyk, strach i „otwiera wnętrzności”.
Nagromadzenie metafor („ostrze ciemności”, „otwarło moje wnętrzności”) pozwala w krótkiej formie zawrzeć złożoną treść. Ująć w słowa doświadczenie, które się słowom wymyka. Opisać przerażenie, jakie wywołuje wspomnienie największej traumy – uczestniczenia jako w świadek w śmierci.