Każdy czytelnik poezji Marcina Świetlickiego w którymś momencie dochodzi do wniosku, że jego twórczość ma charakter mocno indywidualistyczny, a momentami wręcz anarchistyczny. Wydaje się, że społeczeństwo i wszystkie aspekty życia społecznego oplatają go czyniąc niewolnikiem. Mają charakter opresyjny – taki stosunek do rzeczywistości przejawia się m.in. w języku jakiego Świetlicki używa. Tak jest w wierszu Chcenie rozpoczynającym się od słów:
Przebrnąwszy wielu, którzy chcieli
sprzedać, zebrać na fundusz, operacje, drobne
na pociąg, papierosa, pokazać mi zestaw
cudownych noży, spytać o godzinę,
poprosić o zapałki - wychodzę na Rynek […]
Można zaryzykować stwierdzenie, że podmiot z pogardą odnosi się do składników „świata codziennego”. Wymienia m.in. przymusowe uczestniczenie w wydarzeniach kulturalnych na rzecz ukulturalniania obywateli czy narzucony udział w życiu politycznym kraju. Rzeczywistość więzi go w określonych ramach, próbuje zdefiniować, podczas gdy on sam sprzeciwia się temu na każdym kroku. Pragnie być przeciwko każdemu, przeciwko wszystkiemu.
Tytuł
Tytuł wiersza ma bezpośredni związek z jego przesłaniem oraz ściśle z samym zakończeniem. Chcąc określić problematykę wiersza Świelickiego, największy akcent należy położyć na kwestię przymusu społecznego i prawdziwej, szczerej chęci jednostki do podporządkowania się mu lub też przyjęcia postawy odrzucenia. Istnieje grupa postulatów, które ogół pragnie zrealizować w imię porządku społecznego oraz takie, do których dąży podmiot – niekoniecznie są one tożsame.
Tekst kończy się wymownym dwuwersem:
[…]bo chcą chcieć, bo im się rzekomo należę,
leżę, patrzę w podłogę i nie chcę.
Podmiot zdaje się dążyć do całkowitego wyzwolenia z konwenansu masy, która chce go sobie przywłaszczyć, rości do niego prawa.
Rola poety
Jednym z wątków poruszonych w wypowiedzi podmiotu lirycznego jest pozycja artysty w społeczeństwie. Owszem, jest traktowany wyjątkowo, ale jednocześnie bardzo utylitarnie. Świetlicki pisze:
[…] cytowano mnie, nie, to nie jest przyjemne,
a nadto nie mam ani grosza,
a oni pragną, aby im postawić,
więc po co tutaj lazłem? normalnie, powoli
zmierzam do pracy, trzeba przejść przez morze
chcenia, aby do pracy od niechcenia dotrzeć,
tam telefony, chcą, bym
reprezentował literatów Wschodu […]
Podmiot próbuje pokazać, że w masie narodu panuje powszechne przekonanie o tym, że artysta jest zdeterminowany do tego, by wypełniać określone obowiązki wobec państwa. I znów czuje się poeta wtłoczony w ramy wizji społeczeństwa. Nawet jednostka potencjalnie wyjątkowa, za jaką można uznawać poetę, nie jest wyjęta spod tej reguły bezwzględnej przynależności.
Metafora „nieprzysiadalności”
Jest to metafora pojawiająca się w kilku utworach Marcina Świetlickiego. Można uznać, że na stałe weszła do jego poetyckiego repertuaru. Jeden z wierszy nosi nawet wprost wyrażony tytuł Nieprzysiadalność. W Chceniu czytamy takie sformułowanie:
[…] oto ten moment, a ponadto chcą, bym
przysiadł się do nich, znów pada banalne:
czy jesteś dzisiaj przysiadalny? dałbym
wiele za to, by już przy mnie nie […]
Pod pojęciem „nieprzysiadalności” kryje się zatem nieprzystawalność do rzeczywistości, do reszty świata. Niemożność, a nawet niechęć do upodobnienia się jednostki do masy. W ten sposób podmiot próbuje przekonać nas i samego siebie, że nie pasuje do kształtu społeczeństwa. W tym sensie metafora ta jest manifestem niezależności, niezależnej twórczości. Poezji, która daleka jest od schematyczności i świadoma jest swojej wartości. Cały wiersz Chcenie można uznać za twórczą deklarację Marcina Świetlickiego – deklarację przynależności do samego siebie.