Pomimo pozornej anarchii i wszędobylskiej negacji rzeczywistości w twórczości Marcina Świetlickiego, dostrzegalne są wyraźne akcenty religijne, to znaczy krążące wokół kwestii religijnych. Nie oznacza to jednak, że poetę można zakwalifikować do grona twórców religijnych, orędowników tych idei. Świetlicki jest raczej poetą nie-religijnym, ale traktującym o Bogu i zagadnieniach z nim związanych.
Utwory religijne Świetlickiego często przywołują motyw stworzenia, ale i tak największy nacisk kładzie w nich poeta nie na rolę Boga, ale człowieka. Wszelkie sacrum sprowadza do codzienności, a niebo jest dostrzegalne, ale nieosiągalne. Innym problemem jest zbawienie i sposoby jego osiągnięcia. Świetlicki dostrzega różnorodne możliwości dowartościowania człowieka po jego śmierci. Te poszukiwania poeta wyraża m.in. w utworze Druga komunia.
Twórca wątpi w eschatologiczne działanie Opatrzności, ale wyraża jednocześnie wiarę w to, że jakieś, bliżej nieokreślone w swoim kształcie, zbawienie istnieje:
Miała się bawić. Nabawiła się
groźnej choroby. Więc wyjadła wszystkie
czarne ciasteczka z pudełeczka.
Marcin Świetlicki bawi się tutaj słowem opisując ironię losu. Bóg spełnia wobec dziewczynki z wiersza obietnicę zbawienia, w końcu bawiła się, aż się nabawiła. W pewnym sensie jest zatem sama sobie winna „groźnej choroby”, o której jest dalej mowa. Wydaje się, że jest ona jakąś straszliwą boską karą za życie doczesne, przyspieszeniem śmierci. W innym sensie staje się momentem przejścia, szansą na wejście do innego świata, być może lepszego.
Poeta pisze, że dziewczynka „wyjadła wszystkie czarne ciasteczka” – są one elementem, przedłużającym życie, symboliczną i tytułową „drugą komunią”, być może jedynym pożywieniem w chorobie. Paradoksalnie wprowadzają one do wiersza przestrzeń ożywiającą:
Na krawężniku. W wielkim słońcu.
Wszystko rzucało cienie. Najadła się cienia.
A miała się bawić. I miała wyjechać
w słońce jeszcze większe.
W wyniku działania leków, bohaterka wiersza przechodzi w stan swoistej ekstazy, zachwytu rzeczywistością, czerpie ze słońca coraz więcej i więcej i chciałaby zyskać jeszcze, ale niespodziewanie stan uniesienia zostaje przerwany, dziewczynka „najadła się cienia”. Dlatego właśnie została „jedynie zbawiona”, choć miała się „bawić”. Według Świetlickiego zatem zbawienie nie jest tym najlepszym i ostatecznym, co może się przytrafić człowiekowi. Nie stanowi końcowej formy trwania - poza nim istnieje coś nadrzędnego, są inne możliwości przyszłego życia. W tym kontekście chrześcijańska idea zbawienia i ostateczności została przez poetę sprofanowana.