Wiersz należy do cyklu „Głosy biednych ludzi”. Utwór opublikowany tuż po wojnie odwołuje się bezpośrednio do likwidacji warszawskiego getta.
Utwór zawiera przejmujący obraz śmierci i zniszczenia, gdzie wszędzie leżą ludzkie szczątki i spalone ciała. Nad nimi gromadzą się owady: „Pszczoły obudowują czerwoną wątrobę,/ Mrówki obudowują czarną kość”. Ogień trawi resztki budynków:
(…) Włókna, materie, celuloza, włos, wężowa łyska, druty/ Wali się w ogniu dach, ściana i żar ogarnia fundament./ Jest już tylko piaszczysta, zdeptana z jednym drzewem/ bez liści/ Ziemia.
Ziemia pozostaje naga, wypalona, pozbawiona życia. Pośród zgliszczy żerują szabrownicy, próbujący wzbogacić się kosztem tragedii bliźnich:
(…) Rozpoczyna się rozdzieranie, deptanie jedwabi,/ Rozpoczyna się tłuczenie szkła, drzewa, miedzi,/ niklu,/ srebra, pian/ Gipsowych, blach, strun, trąbek, kiści, kul, kryształów (...).
Opisywane sceny widziane są z bliska – podmiot liryczny dostrzega szczegóły, nawet maleńkie owady. Poeta posługuje się epitetami w celu zobrazowania grozy dokonujących się zniszczeń: fosforyczny ogień, żółte ściany, piaszczysta, zdeptana ziemia.
W dalszej części utworu pojawia się postać strażnika-kreta, który oświetlając