Wiersz „Oeconomia divina” pochodzi z tomu „Gdzie wschodzi słońce i kędy zapada” (1974). Jest przykładem liryki bezpośredniej – podmiot liryczny wypowiada się w pierwszej osobie liczby pojedynczej, opisując swoją sytuację: „Nie myślałem, że żyć będę w tak osobliwej chwili” – i refleksyjnej. Tytuł oznacza dosłownie „boską ekonomię”, boskie gospodarowanie lub zarządzanie światem, a zatem boski porządek rzeczy.
Podmiot liryczny ujawnia się w pierwszym wersie, natomiast w dalszej części wiersza zachowuje dystans względem przedstawianej rzeczywistości. Mówiąc o końcu świata, pozostaje spokojny, w jego relacji więcej jest ciekawości i zdziwienia niż przeżywanych emocji. Apokaliptyczne sceny nazywa „widowiskiem” – tak, jakby miał do czynienia z reżyserowanym przedstawieniem.
Wizja, jaką przedstawia, wywołuje jednak grozę. Jest to obraz całkowitej zagłady:
(…) Z drzew, polnych kamieni, nawet cytryn na stole/ Uciekła materialność i widmo ich/ Okazywało się pustką, dymem na kliszy./ Wydziedziczona z przedmiotów mrowiła się przestrzeń./ Wszędzie było nigdzie i nigdzie, wszędzie (…).
Wyjątkowość tej Apokalipsy polega też na tym, że jest relacjonowana przez podmiot liryczny w czasie przeszłym – jakby