„Niech żyje bal” to utwór o tematyce egzystencjalnej. Opiera się na metaforze życia jako balu, szalonego tańca nieuchronnie zmierzającego do swojego finału. Zaplanowany jako tekst do wokalnego wykonania, ma regularną i melodyjną budowę.
Wiersz mimo swojej dynamiki ma charakter refleksyjny, podmiot liryczny ujawnia się bardzo dyskretnie, eksponując przemyślenia na temat życia. W pierwszym wersie zwraca się bezpośrednio i poufale do odbiorcy słowem „kochanie”, zdradzającym pewną wyrozumiałość czy pobłażliwość, jaką często okazuje się dzieciom. W ten sposób zarysowane zostają role: podmiotu lirycznego jako tego, który wie, który pojął jakąś prawdę o życiu i odbiorcy jako ucznia, któremu tę prawdę trzeba przekazać.
Dominującym środkiem artystycznym jest metafora życia jako balu, to na niej opiera się cały wiersz; analogie między życiem i tańcem stanowią tu motyw przewodni. Już pierwszy wiersz zawiera stwierdzenie: „Życie (…) trwa tyle co taniec”. Jest więc krótkie, czasami dynamiczne, czasami powolne, ale – zawsze tylko jedno. „Nie grają na bis, chociaż żal” – człowiek wciąż czuje niedosyt życia porywającego jak taniec, który żal kończyć, kiedy w duszy gra jeszcze muzyka. Ta myśl powraca w słowach: „Drugi raz nie zaproszą nas wcale”. Poetka kilkakrotnie podkreśla przemijalność, ulotność życia.
Dlatego że życie jest krótkie, trzeba dobrze je wykorzystać, używać każdej chwili: „Tańcz, póki żyjesz, i śmiej się do/ I pij zdrowie dam...”. W przedostatniej strofie pojawia się motyw śmierci, nazwanej przez poetkę Miss Wykidajło. To ona zdecyduje, kto opuści bal, a decyzja ta zapadnie nagle i nieoczekiwanie. Konkluzją tej strofy są słowa: „Pchajmy więc taczki obłędu jak Byron,/ Bo raz mamy bal!”. Trzeba kochać, cierpieć, ulegać namiętnościom, czerpać radość z każdej chwili, by żyć pełnią życia, zanim przeminie – mówi Osiecka.
Radość życia, wyłaniająca się ze słów wiersza, przeciwstawiana zostaje szarej rzeczywistości PRL-u. Poetka przywołuje tu charakterystyczne zjawiska z życia codziennego, czyniące je uciążliwym, jak np.: wyłączenie prądu w ciągu dnia, bufet zaopatrzony „Zależy, czy tu, czy gdzieś tam”, nieczułe, szare miasta. Także określenie „chłoporobotnik” jednoznacznie kojarzy się z konkretnym okresem historycznym. W tym kontekście znany związek frazeologiczny: „(...) a to życie zachodu jest warte” nabiera dwuznacznego charakteru...
Nagromadzenie wyliczeń – „Fandango, bolero, bebop,/ Manna, hosanna, różaniec i taniec” – służy ukazaniu różnorodności życia, które bywa radosne, trudne, smutne, bolesne, szalone, w którym trzeba znaleźć miejsce na pracę, modlitwę, miłość, zabawę itd.
Osiecka posługuje się językiem pełnym metafor: „upadłość serca”, „fale niebytu”, „taczki obłędu”. Wskazuje to – ponownie – na złożoność życia, w którym mimo wszystko trzeba umieć odnaleźć radość. Pod tym względem wiersz wpisuje się w filozofię epikurejską zawartą w znanym stwierdzeniu Carpe diem.