Tematem wiersza „Kochankowie z ulicy Kamiennej” jest miłość. Poeta przedstawia anonimową parę kochanków i ich, zadawałoby się, zwyczajne uczucie – o ile miłość może być zwyczajna.
Tytułowi kochankowie to po prostu zwykli zakochani, jakich wiele w każdym mieście i na każdej ulicy. Ich anonimowość, a także zbiorowe wystąpienie w przedostatnim fragmencie wskazują, że nie chodzi o konkretną, ale o przykładową parę. Także pospolitość nazwy ulicy (prawdziwa ulica w Łodzi, gdzie autorka spędziła lata studiów) i wielokrotne powtórzenia słów zawartych w tytule podkreślają powszedniość opisanego losu.
Miłość kochanków z Kamiennej opisana jest z naciskiem na zwyczajność i pospolitość. Uczucie, które kojarzy się z szaleństwem, namiętnością, niepohamowaną siłą, tu sprowadza się do drobnych gestów: picia piwa, trzymania się za ręce, jazdy tramwajem. Osiecka tworzy obraz miłości także przez zaprzeczenie – poprzez ukazanie tego, czego kochankowie nie mają i nie robią: nie dają sobie kwiatów ani pierścionków, nie czytają Szekspira.
Los kochanków budzi litość: ich ubóstwo, „stare i zmięte kiecki”, spierzchnięte i zamarznięte ręce, a przede wszystkim monotonia i szarość ich egzystencji. A przecież miłość powinna być piękna, budzić zachwyt, zazdrość, nawet gniew bogów, ale nie litość. Kochankowie z ulicy Kamiennej są brzydcy i brudni, w starych ubraniach, ze spierzchniętymi dłońmi w niczym nie przypominają bohaterów Szekspira, a jednak w nich też tkwi pragnienie miłości silniejszej niż życie i śmierć.
Proza życia prowadzi do rewolucji. Wystąpienia kochanków przypominają bunt:
(…) Aż dnia pewnego biorą pochodnie,/ w pochód ruszają, brzydcy i głodni./ <<Chcemy Romea – wrzeszczą/ dziewczyny-/ my na Kamienną już nie wrócimy>>./ <<My chcemy Julii - drą się chłopaki -/ dajcie nam Julię zbiry, łajdaki>>./ Idą i szumią,/ idą i krzyczą (…).
Przeciw komu ta demonstracja? Kim są „zbiry, łajdaki”, którzy odbierają młodym prawo do miłości? To szara rzeczywistość, przygnębiająca codzienność tłamsząca wyższe uczucia, niszcząca młodość i piękno. Transparenty i okrzyki przypominają strajk, manifestację. Zryw jest nagły, gwałtowny i krótki. Mimo deklaracji „my na Kamienną już nie wrócimy”, ostatnie wersy świadczą o klęsce: „...Potem znów cicho,/ potem znów ciemno,/ potem wracają znów na Kamienną”.
Wszystko wraca na swoje miejsce, czyli do punktu beznadziejnej szarości, maleńkich uczuć, do podróży tramwajem. Pragnienie silnych namiętności, porywającej miłości rodem z dzieł Szekspira zostaje pokonane przez zwyczajność, bylejakość, szarość. Powtórzenia i aliteracje we frazie „Kochankowie z ulicy kamiennej” podkreślają tę monotonię, powtarzalność i przewidywalność.
Obecnie na ul. Kamiennej w Łodzi stoi pomnik poświęcony Agnieszce Osieckiej, przedstawiający parę kochanków otulonych ortalionowym płaszczem popularnym w czasach jej młodości.