Tytuł utworu doskonale oddaje jego treść i formę. Posługując się wierszem (regularnym dziewięciozgłoskowcem), poeta dokonuje wykładni swoich przekonań na temat etyki.
Utwór rozpoczyna się szeregiem pytań: „Gdzież jest poeto o c a l e n i e ? Czy coś ocalić może ziemię? Cóż dał tak zwany świt pokoju?”. Od pierwszych wersów pojawia się w utworze problematyka ocalenia, wcześniej zresztą już obecna w poezji Miłosza. Wojna, jej okrucieństwo, ciągłe zagrożenie i konieczność walki o przetrwanie zabiły w ludziach wrażliwość. Zniszczyły podstawowe wartości stanowiące o człowieczeństwie. „Traktat moralny” jest próbą ocalenia tych wartości, przywrócenia ich ludzkiemu życiu.
Poeta nakazuje zachować nonkonformistyczną postawę:
(…) A choćbyś był jak kamień polny,/ Lawina bieg od tego zmienia,/ Po jakich toczy się kamieniach./ I, jak zwykł mawiać już ktoś inny,/ Możesz, więc wpłyń na bieg lawiny./ Łagodź jej dzikość, okrucieństwo,/ Do tego też potrzebne męstwo (…).
Należy pozostać wiernym swoim przekonaniom, niezależnie od modnych koncepcji filozoficznych i systemów religijnych, czyli „dzisiejszych baśni”. Autor przestrzega przed hipokryzją, dwulicowością i naiwnością. Człowiek musi być odpowiedzialny za swoją postawę, poglądy i czyny. Nie wolno mu bezmyślnie ulegać prorokom.
Czasy, w których króluje zło, tym bardziej wymagają odnalezienia i pielęgnowania w sobie dobra: „Zbyt wieleśmy widzieli zbrodni,/ Byśmy się dobra wyrzec mogli”. Dobro nie daje się zamknąć w żadnym systemie, dlatego: „Po teorie/ Nie sięgaj grzecznie i pokornie”. Żadna filozofia, religia ani metoda nie dadzą odpowiedzi na wszystkie pytania, nie ma bowiem patentu na nieomylność – człowiek sam musi odnaleźć właściwy sposób na ocalenie w sobie tego, co najwartościowsze.
Miłosz sporo miejsca poświęca kondycji człowieka współczesnego, który ma za sobą doświadczenie dwóch wojen światowych i żyje w systemie totalitarnym. Autor zwraca uwagę na duży wpływ okoliczności historycznych i społecznych realiów na jednostkę: „Bo jesteś gąbką – wchłaniasz wszystko”. Jednocześnie krytykuje różne postawy przyjmowane wobec systemu: zarówno tych, którzy tkwią w tradycjonalizmie, pielęgnując „mętne wzruszenia”, jak i tych, którzy wybrali separację od życia publicznego – to ten, „co w wieży Augustyna czyta” i „sądzi, że umknąć mu się uda” – a także tych, którzy „upajają się pozorem”.
Utwór napisany rymowanym, sylabicznym wierszem szybko zapada w pamięć. A pełne humoru sformułowania trafiają celnie niczym aforyzmy. Z lekkością i finezja Miłosz wprowadza elementy anegdotyczne („W Krakowie zdarzył się wypadek:/ Ktoś przyniósł pannie czekoladek...”). Często posługuje się ironią, ujmuje poważne zjawiska w sposób żartobliwy („Żywot grabarza jest wesoły”). W utworze dominuje funkcja retoryczna – autor stara się wpłynąć na odbiorcę, wskazując mu drogę postępowania i kształtując jego postawę.
Traktat jako gatunek to wypowiedź zawierająca wyczerpującą wykładnię jakiegoś tematu. Jej kompozycja jest hierarchiczna i spójna. Utwór Miłosza spełnia te wymogi. Stosunek podmiotu mówiącego do przedstawianych treści jest pełen dystansu, pozbawiony emocji, jednak nie obojętny. Dystans ów realizuje się na poziomie formy, wynika z wymogów traktatu jako gatunku i zastosowania ironii. Jednak autor podpisuje się pod głoszonymi poglądami, brak tu dystansu między autorem a podmiotem mówiącym.