Utwór Jerzego Harasymowicza jest przykładem zabiegu estetycznego o wielowiekowej tradycji czyli korespondencji sztuk, polegającej na uwydatnieniu podobieństw między różnymi dziedzinami sztuki, charakterystycznymi dla danej epoki. Poeta na warsztat wziął malarstwo Tadeusza Makowskiego, żyjącego i tworzącego na przełomie XIX i XX wieku.
Widzimy poetycki obraz przedstawiający dzieci bawiące się na podwórku:
My jesteśmy dzieci z jednego podwórka.
A my mamy bęben, którego boki
wyglądają jak niebo, kiedy je wschód rozpali,
na które naklejone szczyty śnieżne gór wysokich.
W zasadzie cały wiersz opiera się na opisie ich aktywności i różnych zabaw na świeżym powietrzu:
A co wy od nas chcecie, my nie wiemy.
My mamy pełno lalków i słoniów,
My jedziemy zdobywać we czterech śmietnik
na jednym drewnianym koniu.
Z pewnością inspiracją do napisania wiersza musiał być dla Harasymowicza jeden z obrazów Tadeusza Makowskiego, który szczególnie pobudził go wyobraźnię. W ostatniej strofie dowiadujemy się, że To przyszedł nas malować pan Makowski. Dzieci, które są w wierszu zbiorowym narratorem pierwszoosobowym, cieszą się z jego przybycia, bo wiedzą, że powstanie po tej wizycie piękny, magiczny malunek.
Jerzy Harasymowicz użył w swoich opisach języka niezwykle plastycznego i obrazowego. Określenia barw i kształtów przywodzą na myśl fachową terminologię malarską. Nic dziwnego, że taki kolorowy świat zainteresował Makowskiego. W pewnym sensie świat przedstawiony w wierszu oddaje stylistykę i nastrój jego malarstwa.