Halina Poświatowska jako jedna z kilku poetek dwudziestolecia międzywojennego naznaczyła swoją twórczość odczuciem przemijalności w sytuacji egzystencjalnego zagrożenia. Cechy te dotyczą również wierszy traktujących o pozycji kobiety w społeczeństwie. Jednym z nich jest utwór pt. Manekiny. Liryk rozpoczyna się od słów:
manekiny mają ślepe piersi
kształt łydek jak napięta struna
dźwięcząca wiecznie
chłodnym tym samym tonem
Obraz sztywnej lalki, manekina, tchnącego zimnem i obojętnością na świat wprowadza czytelnika w nastrój melancholii, a wręcz grozi stanem depresyjnym.
manekiny mają włosy skończone
a twarze szczupłe
zapatrzone w siebie
spod przymkniętych powiek
manekiny
pogardzają tłumem
nie drżą
w istnieniu doskonałe
nieruchome
W opisie tytułowych manekinów poetka użyła wielu słów oddających bezruch, zastygnięcie, zamknięcie i odwrócenie od świata, od przechodzących obok hałaśliwych tłumów ludzi. Podmiot mówiący w wierszu czuje się podobnie – zupełnie wyobcowana z rzeczywistości, samotna w tłumie, zawieszona w chwili, a jednocześnie w wieczności. Z utworu przebija do nas wręcz hipnotyzujące zapatrzenie we własną, wewnętrzną pustkę egzystencjalną:
rozpościerają palce chwil
nad mijającą barwą jedwabiu
z twarzą przyklejoną do szyby
pod suknią
pod szalejącą suknią
jestem wspaniałym elastycznym manekinem
Co ciekawe, kukły, noszące na sobie ciężar ontologiczny, wystawione na widok publiczny – tylko pozornie gardzą otoczeniem i nie zwracają uwagi na przechodzących gapiów. Ich istnienie na wystawie sklepowej posiada głęboki sens, jednak uwydatnia się on dopiero wówczas gdy przechodzień zwraca ku nim swój wzrok. Wiersz jest zatem wyrazem tęsknoty podmiotu za takim sensem istnienia. Wiemy jedno – z pewnością jako kobieta czuje się ona zupełnie zagubiona w świecie, poszukuje miejsca, w którym będzie się czuć bezpiecznie.