„Egzamin” Ewy Lipskiej to wiersz napisany w 1973 roku. Jest on zarówno parabolicznym komentarzem do ówczesnej sytuacji społeczno-politycznej, jak i uniwersalnym utworem na temat władzy autorytarnej.
Pomysł konstrukcyjny wiersza opiera się na zestawieniu współczesności z rekwizytami historycznymi. Na teraźniejsze odwołania tekstu wskazuje już sam tytuł: „egzamin”. Egzamin to bowiem obowiązująca we współczesnym szkolnictwie forma sprawdzania wiedzy. Tymczasem w wierszu Lipskiej zostaje ona zestawiona z królewską elekcją. Mowa tu bowiem o „egzaminie konkursowym na króla”. Tym samym mamy do czynienia z obniżeniem rangi wyboru króla, który zostaje sprowadzony do uczniowskiego egzaminu lub czegoś w rodzaju konkursu piękności.
Sytuacja wykreowana w wierszu to – z jednej strony – parodia wolnego wyboru, z drugiej natomiast wyrazista aluzja do rzeczywistości politycznej Polski Ludowej. Efekt ten osiąga autorka za pomocą poetyki paradoksu. Okazuje się, że „królem wybrano pewnego króla/ który miał zostać królem”, a więc, że wynik był z góry ustalony, a same wybory fikcją. W dalszej kolejności mówi się, o tym, iż „król otrzymał dodatkowe punkty za/ pochodzenie”. Jest to aluzja do praktyki dowartościowywania pochodzenia robotniczo-chłopskiego przez system komunistyczny, stosowanej zwłaszcza w stosunku do kandydatów na studia.
Lipska buduje aluzje również poprzez rozbijanie utartych związków frazeologicznych i umieszczanie ich w zupełnie innym od tradycyjnego kontekście. Mówi się na przykład, że król miał uśmiech „ujmujący wszystkich za szyję”. Następnie okazuje się, że idealny kandydat „z historii odpowiedział/ ze świetnym wyczuciem milczenia”. Chodzi tu o zafałszowywanie historii przez komunistów i wykluczanie z niej wydarzeń niewygodnych, zwłaszcza z okresu dwudziestolecia międzywojennego czy II wojny światowej. Ponadto król podczas egzaminu operował „obowiązkowym językiem”, a więc nowomową.
Szczególnie groteskowo jawi się sytuacja po dokonanym wyborze:„Przewodniczący pobiegł po naród”, a więc wybór nie miał charakteru demokratycznego, naród nawet w nim nie uczestniczył. Co więcej, naród pełni funkcję prezentu dla nowego króla, jest „wręczany” niczym rzecz. Wyraźnie mowa tu zatem o władzy totalitarnej, takiej, która przypomina zabawę życiem pojedynczej jednostki, dla której obywatel traci osobową wartość. Ostatnia strofa wiersza dobitnie podkreśla tę ponurą prawdę: „Naród oprawiony był w skórę”. Naród to zatem przedmiot podobny do książki, zaś jego „oprawienie w skórę” wskazuje z jednej strony na jego reifikację, z drugiej zaś jest polisemiczną grą. Skóra to bowiem naturalna powłoka żywego organizmu, tutaj zaś staje się narzędziem zniewolenia.