Wiersz Jana Twardowskiego „Mrówko ważko biedronko” z tomu „Nie przyszedłem pana nawracać” (1986) to swoista apoteoza małości i skromności, które urastają do rangi najwyższych przymiotów. Refleksja poetycka księdza Twardowskiego wyrasta ze zdziwienia światem przyrody. Natura kryje w sobie sensy filozoficzne, a jej kontemplowanie prowadzi do odkrycia praw rządzących całym kosmosem.
Mamy tu do czynienia z przekonaniem, że świat jest nierozerwalną całością, której najmniejsze elementy odzwierciedlają reguły uniwersalne. Sama forma wiersza komunikuje wpisany w niego światopogląd. Twardowski formułuje apostrofę do „mrówki”, „ważki” i „biedronki”. Wybór adresatów utworu wskazuje, że poeta dowartościowuje najmniejszych przedstawicieli przyrody, czyniąc ich nie tylko obiektami poezji, ale też kwintesencją mądrości, jakiej człowiek może się od nich uczyć.
Największym atutem przywołanych owadów są ich niewielkie rozmiary. Poeta sugeruje ukrytą w tym fakcie tajemnicę. Owady nie „urosły w czasie wieków”, ponieważ spełniają istotną funkcję w świecie przyrody. Fundamentem rzeczywistości okazują się więc sprawy najprostsze, na co dzień niedostrzegane i niedoceniane. Poeta uważa, że ów mikroświat zasługuje na prawdziwą zadumę. Dowartościowuje go twierdząc, że nad biedronką „zmyśliłby się/ nawet papież”.
W przyrodzie kryje się tajemnica metafizyki, złota formuła wszechświata. W wierszu mamy do czynienia z określoną perspektywą oglądania rzeczywistości. Jest to niejako „patrzenie z dołu”, które zupełnie zmienia tradycyjne pojęcia świata. Z tego punktu widzenia człowieka można porównać do słonia w składzie porcelany. Jego ułomność nie jest jedynie fizyczna, ale przede wszystkim ma naturę epistemologiczną (poznawczą). Człowiek, tracąc kontakt ze światem przyrody, zagubił również zdolność rozumienia prawd metafizycznych. Uległ niebezpiecznemu złudzeniu, że to on jest panem wszechświata i zamknął się w swojej zarozumiałości. Poeta mówi: „myślę jak uklęknąć/ i nie zadrzeć nosa do góry”, a więc zastanawia się, jak odzyskać pierwotną pokorę. Pomaga mu w tym uświadomienie sobie, że kolejna zmiana perspektywy – a więc spojrzenie na świat z góry – czyni człowieka maleńkim stworzeniem: „a życie nasze jednakowo/ niespokojne i malutkie”.
Spojrzenie na człowieka z perspektywy Boga odbiera mu jego zarozumiałość. Z tego punktu widzenia istota ludzka jest niczym maleńki owad. Twardowski podkreśla zatem, że człowiek zawsze powinien mieć na uwadze swoją kruchość i małość, dopiero bowiem ich świadomość pomoże mu w zyskaniu należytego dystansu względem swojego życia.