Wiersz „Wypełnić czytelnym pismem” Stanisława Barańczaka pochodzi z tomu „Jednym tchem”, reprezentującego poetykę nowofalową. Utwór został napisany w konwencji protokołu-ankiety, na którą składa się sam tytuł, a także kompozycja w formie pytań.
Barańczak wykorzystuje tutaj język urzędowy w funkcji parodystycznej, dzięki czemu osiąga podwójny efekt: z jednej strony demaskuje fałsz komunistycznej nowomowy, z drugiej natomiast dociera do paradoksów języka.
W wierszu tym mamy do czynienia z zestawieniem sprzecznych porządków, czyli sfery biologii i języka, ale także płaszczyzny świadomości i emocji. Utwór Barańczaka został skonstruowany na zasadzie kolażu fraz pochodzących z urzędowego protokołu i wyrażeń wprowadzonych przez samego poetę. W ten sposób pytania komunistycznej ankiety stają się skrajnie absurdalne. Co więcej, urzędowa mowa sama obnaża własną niedorzeczność, na przykład bezosobowe pytanie „urodzony?” zostaje zestawione z umieszczoną w nawiasie instrukcją wypełniania ankiety: „tak, nie; niepotrzebne skreślić”.
Podobnie dzieje się w przypadku następnego pytania: „dlaczego tak? (uzasadnić)”. Jednostka zostaje więc niejako wezwana do wytłumaczenia się z faktu swojego istnienia. Barańczak pod pozorem absurdu zauważa pewną właściwość systemu komunistycznego, w którym człowieka ocenia się z punktu widzenia jego przydatności do celów systemu. Jednostka staje się jedynie trybem w wielkim kolektywistycznym planie.
Kolejne pytanie – „gdzie, kiedy, po co, dla kogo żyje?” – stanowi wyliczenie wskazujące na inwigilację, nieustanne kontrolowanie każdego działania człowieka przez władze. Jednocześnie jednak sformułowanie „dla kogo żyje?” odsyła do sensu ludzkiej egzystencji. Niespodziewanie pytanie urzędowe zamienia się w pytanie filozoficzne. Podobnie jest z kolejną frazą: „z kim się styka/ powierzchnią mózgu”. Samo pytanie „z kim się styka?” to typowy język agentury obserwującej podejrzanego człowieka. Barańczak świadomie konstruuje tu wieloznaczność, ponieważ rozdziela poszczególne elementy pytania przerzutnią. „Z kim się styka/ powierzchnią mózgu” znaczy tyle, co „z kim tak samo myśli?”, „kto jest mu bliski w sensie mentalnym”.
„Z kim jest zbieżny/ częstotliwością pulsu?” – to z kolei pytanie o emocjonalne powinowactwo ankietowanego z innymi. Dalej pojawia się inna wieloznaczna kwestia: „krewni za granicą/ skóry?”. Mamy tu do czynienia z typowym dla komunistycznego śledztwa podejrzeniem o posiadanie krewnych za granicą. Jednocześnie jednak chodzi o pokrewieństwo ciał, a więc – życie erotyczne.
Następne pytania również dotyczą ewentualnych podejrzanych kontaktów, telefonicznych bądź listownych, które okazują się jednak kontaktem z: „krwią epoki”, „samym sobą” i „telefonem zaufania”.
Warto zauważyć, że polisemia rodzi się w wierszu nie tylko z zestawienia języka urzędowego, oficjalnego z problematyką egzystencjalną, ale również z biologicznym wymiarem życia. Metaforyka tekstu zostaje bowiem zaczerpnięta ze sfery fizyczności: mózg, puls, skóra, krew – to wymiar wybitnie cielesny, który staje się maską treści duchowych.
Człowiek zniewolony
Kolejne wersy tekstu budują wyrazisty portret człowieka uwikłanego w system politycznego zniewolenia. Mowa tu bowiem o „żywieniu nieufności” i „nieposłuszeństwie”. Popularne pytanie: „czy jest / posiadaczem majątku” (posiadanie było źle widziane w systemie „równego podziału dóbr”) dotyczy tak naprawdę majątku „trwałego lęku”. Barańczak wskazuje więc na fatalną psychiczną kondycję jednostki zniewolonej.
Również standardowe wyliczenie potencjalnych nagród („ordery, odznaczenia”) zostaje sparodiowane przez dołączenie do tej enumeracji określenia – „piętna”. Okazuje się, że jedynym majątkiem obywatela w komunizmie jest lęk, a odznaczeniem piętno, czyli społeczna stygmatyzacja.
Barańczak wyraźnie zatem kontrastuje skostniały, martwy język urzędowego kwestionariusza z prawdziwym obliczem ludzkiego życia. Sam język staje się tu obiektem podejrzanym. Lingwistyczne zabiegi poety zmierzają do odkłamania mowy. Język powinien, zdaniem Barańczaka, być tak sugestywny jak ciało. Powinien oddawać prawdę o świecie.