„Sitowie” to utwór, w którym Julian Tuwim podejmuje problematykę autotematyczną. Realizuje się ona niejako na dwóch poziomach. Mamy tu do czynienia ze wspomnieniem z dzieciństwa, a więc wątkiem autobiograficznym. Ponadto zaś poeta wypowiada się na temat własnej twórczości. „Sitowie” to także wspaniały liryk opisowy o tematyce przyrodniczej, w którym natura odgrywa kluczową rolę w zakresie metaforyki i sensu tekstu.
Wspomnienie z dzieciństwa
Pierwsza strofa wiersza to zachowany w pamięci podmiotu obraz z dzieciństwa – wspomnienie widoku sitowia nad jeziorem. Opis obfituje w bogactwo zapachów i kolorów. Mówi się tu o intensywnej woni mięty i promieniach słonecznych rozszczepiających się na powierzchni wody w wielobarwną tęczę. Nad wszystkim góruje zaś wrażenie powiewu wiatru. Dzięki temu poetycki obraz jest niezwykle lekki i eteryczny. Dominuje tu morfem związany z wyrazem „wiać” („woda wiała”, „wiew sitowie i miętę owiał”), który oddaje dźwięk tego zjawiska.
Trud poezji i egzystencji
W kolejnej strofie podmiot zdradza swoją tożsamość dojrzałego poety. Wspomnienia z dzieciństwa są inspiracją dla jego twórczości, zarówno w sensie określonych doświadczeń, jak i fascynacji naturą. Tuwim oddaje ten fakt za pomocą pięknej metafory przetworzenia realnego świata w materię poezji:
Nie wiedziałem wtedy, że te zioła
będą w wierszach słowami po latach
i że kwiaty z daleka po imieniu przywołam,
zamiast leżeć zwyczajnie nad wodą na kwiatach.
Mowa tu o skomplikowanej relacji pomiędzy literaturą i rzeczywistością. Literatura tworzy bowiem świat ze słów i niejako z dystansu przygląda się temu, co realne. Co więcej, znalezienie odpowiedniego słowa przystającego do rzeczy jest niezmiernie trudne. Mamy tu więc do czynienia z motywem niewyrażalności. Wysiłek i cierpienie odnoszą się jednak nie tylko do dziedziny poezji, ale również mają sens egzystencjalny. Okazuje się bowiem, że prosta i naiwna wizja świata wyniesiona z dzieciństwa nie wytrzymuje konfrontacji z bolesnymi doświadczeniami późniejszych lat. Wejście w dojrzałość rozbija uporządkowany obraz rzeczywistości i niesie ze sobą konieczność sformułowania nowego ładu:
(...) nie wiedziałem, że gdy się tak nad wodą klęczy,
to potem trzeba cierpieć długie lata.
Poezja jako inne widzenie rzeczywistości
Jednak to właśnie w raju dzieciństwa tkwi źródło poetyckiej mocy podmiotu. Metaforę tego stanu stanowi obraz siatki utkanej z nici sitowia. Siatka owa jest bezużyteczna w realnym świecie, ponieważ nie służy do łowienia czegokolwiek. Posiada ona naturę wirtualną – jest to system wyobrażeń, z którego powstają poetyckie światy. Dwie ostatnie strofy wiersza pokazują, w jaki sposób dojrzałość i poezja zmieniają widzenie rzeczywistości. Podmiot kierując apostrofę do Boga „lat chłopięcych” Tuwim wyraża żal za naiwnością właściwą dziecięcemu postrzeganiu świata. Pojawia się tu wymowne pytanie retoryczne:
Czy już w życiu nie będzie więcej
pachnącej nad stawem mięty?
Jego sens wyjaśnia się w ostatniej strofie:
Czy to już tak zawsze ze wszystkiego
będę słowa wyrywał w rozpaczy,
i sitowia, sitowia zwyczajnego
nigdy już zwyczajnie nie zobaczę?
Widzenie „pachnącej mięty” i „zwyczajnego sitowia” okazuje się dla podmiotu niemożliwe. Na zawsze porzucił on już bowiem niedojrzałe, proste pojęcia, a jego świat uległ komplikacji. Nie ma już powrotu do raz utraconych złudzeń. Wraz z człowiekiem zmienia się również jego świat, który jest zawsze takim, jakim się go widzi. Kwestię tę szczególnie uświadamia sobie poeta jako osoba obdarzona swoistym darem głębszego postrzegania rzeczy.