Wiersz Gałczyńskiego „Kryzys w branży szarlatanów” to przewrotna satyra, w której poeta ukazuje przemiany kulturowe współczesnego świata, a także wypowiada się na temat poezji lirycznego nonsensu. Już w tytule mówi się o „branży”, a więc zwyczajnym biznesie, który prowadzą różnego rodzaju oszuści oferujący fałszywe leki na rozmaite dolegliwości. Ich działalność straciła wszelkie pozory magiczności, a stała się jedynie sposobem na zarabiane pieniędzy. Okazuje się jednak, że szarlatani mają coraz mniejsze grono klientów. Nikt nie chce już nabywać podejrzanych towarów pomimo usilnych starań sprzedających:
Ale krzyk nie pomaga,
wszyscy mówią, że blaga,
sztuczki w diabelskim pudle.
Słowem-kluczem wyjaśniającym przyczyny owego kryzysu jest „blaga”. Ludzie współczesnego świata utracili naiwność właściwą ich przodkom. Szarlatan rodem ze średniowiecznego jarmarku nie znajdzie uznania w ich oczach. Światopogląd człowieka nowoczesnego wyznacza bowiem zaufanie do nauki i cywilizacji. Przewrotność wiersza polega jednak na tym, że w czary „szarlatanów” nie wierzą już nawet oni sami. Sprzedają bowiem iluzję.
Literacki jarmark
Istotną rolę w tekście pełni specyficzne ukształtowanie czasoprzestrzeni.