„Jestem jak szampan” to wiersz Kazimierza Wierzyńskiego pochodzący z tomu „Wiosna i wino” (1919). Jego tematem, podobnie jak większości tekstów ze wspomnianego zbioru jest ogromna radość życia. Utwór przybiera formę monologu lirycznego, którego autora można utożsamić z samym poetą, ale również z uosobioną radością, która objawia swoją naturę.
Głównym zabiegiem poetyckim jest rozbudowane porównanie szczęścia istnienia do działania wysokoprocentowego napoju. Nie chodzi tu jednak o zwyczajny alkohol, ale o trunek najbardziej szlachetny. Stąd w tekście pojawia się enumeracja kolejnych napojów wysokoprocentowych. Przeżywanie radości istnienia jest zatem niczym upojenie najbardziej wybornym alkoholem.
Konkret i sensualizm
Każdy z wymienionych w wierszu trunków charakteryzuje się jedynym w swoim rodzaju smakiem i działaniem. Szampan jest „lekki, doskonały”, podobnie jak życie wolne od wszelkich trosk. Koniak to z kolei alkohol „mocny”, analogicznie do szczęścia oferującego maksymalny poziom pozytywnych emocji. Likier zaleca się „soczystością”, a więc wyrafinowanymi doznaniami. Miód jest zaś „w szaleństwie słonecznym dostały”, stanowi więc metaforę dojrzałej, wyczekanej przyjemności. Natomiast czysty spirytus bywa „wyskokowy”, może być zatem metaforą urozmaicania sobie życia. Wyliczone trunki nie są produktem konkretnego rejonu geograficznego, ale można je dostać na całym świecie. Podobnie jest z doświadczaniem radości z życia, która nie jest zarezerwowana dla konkretnej nacji, ale może dostąpić jej każdy:
Królestwo moje na całym jest świecie
I mój alkohol wszystkie pędzą czasy.
Znacząc na sercach jak na etykiecie,
Gwiazdkami markę trunku pierwszej klasy.
Ludzkie serce jako etykieta trunku jest zabawną metaforą, mocno osadzoną w świecie konkretu. Wierzyński buduje zatem świat przedstawiony niejako po skamandrycku: z powszechnie znanych elementów codzienności. Ponadto, aby zobrazować stan radości poeta skupia się na doznaniach zmysłowych, co czyni wiersz niesłychanie sensualnym. Jego język jest przy tym pozbawiony patosu i wyszukania, a za to operuje prozaizmami: „pędzić alkohol”, „wyskokowy” itp.
Dionizyjskość
Wierzyński czerpiąc metaforykę wiersza ze świata zabawy przy wtórze mocnych trunków, odwołuje się wyraźnie do Dionizosa, antycznego boga wina. Obrzędom ku czci owego bóstwa nieodzownie towarzyszyło bowiem upojenie alkoholowe. Tym samym radość istnienia nabiera tu wymiarów niemal sakralnych. Jest wielkim, dytyrambicznym hymnem na cześć życia.