„Wysokie drzewa” Leopolda Staffa, pochodzące z tomu o tym samym tytule to przykład wybitnej liryki poety, który – mimo że wykształcił swój warsztat na młodopolskiej manierze – potrafił doskonale odnaleźć się w nowoczesnym świecie dwudziestolecia międzywojennego. Poeta porzucił bowiem egzotyczne krajobrazy starożytnych cywilizacji i skierował uwagę na Polskę, by zobaczyć w niej nieprzemijające piękno oraz urzekający majestat.
Zwyczajność – niezwyczajność
„Wysokie drzewa” należą do liryki opisowej. Podmiotem tekstu jest poeta, który w późne sierpniowe popołudnie kontempluje rozciągający się przed nim krajobraz. O dziwo nie są to kolorowe, egzotyczne zakątki, ale zwyczajne polskie drzewa nad jeziorem. Wiersz rozpoczyna się okrzykiem zachwytu nad wspaniałością oglądanego widoku:
O, cóż jest piękniejszego niż wysokie drzewa.
Obraz ten urzeka swoim spokojem i majestatem, kojarzy się poecie z dziełami największych mistrzów rzeźbiarstwa. Metaforą drzew staje się bowiem statua wykuta z brązu. Staff nakłada zatem na naturę filtr sztuki i buduje efektowne, oksymoroniczne konstrukcje, jak epitet „wieczorny promień”, subtelnie oddający mieszaninę światła i ciemności. Jednocześnie poeta wzmaga uwagę czytelnika stosując środki utrudniające odbiór tekstu - inwersję i aliterację:
Nad wodą, co się pawich barw blaskiem rozlewa.
Już w pierwszej strofie mamy do czynienia z dobrze przemyślaną konstrukcją, składającą się z bogactwa kolorów i kształtów, które – aby mogły zostać zauważone – wymagają postawy skupienia i kontemplacji. W takich warunkach widzenie podmiotu może ulec pogłębieniu, jakiemu odpowiada w tekście lustro wody odbijającej konary drzew. Jest to woda:
Pogłębiona odbitych konarów sklepieniem.
Zwyczajny widok zyskuje tu zatem walory niezwykłości, zostaje uwznioślony przez poetycką wrażliwość, która wydobywa z niego sensy ukryte, niemal symboliczne.
Zmysłowość opisu
Kontynuacja opisu w kolejnej strofie wskazuje na niezwykłą zmysłowość poetyckiej wyobraźni Staffa. Poeta sięga po synestezję, czyli środek polegający na połączeniu dwóch różnych wrażeń zmysłowych w jednym wyrażeniu, w tym wypadku powonienia i wzroku. Mowa jest więc o zapachu wody „zielonym w cieniu” i „złotym w słońcu”. Ponadto pojawia się neologizm „bezwietrze” lapidarnie ujmujący klimat dusznego sierpniowego wieczoru. Dodatkowo jest to „bezwietrze senne”, a więc stosuje się tu epitet oddający leniwą atmosferę zapadającego zmroku. To wrażenie ciszy zostaje jednak zakłócone przez koniki polne, które ulegają antropomorfizacji:
Tysiącem srebrnych nożyc szybko strzygą ciszę.
Po raz kolejny Staff łączy wrażenia słuchowe i wzrokowe.
Przyroda źródłem duchowych uniesień
W ostatniej strofie wiersza mamy do czynienia z opisem zapadającego zmierzchu, który zaciemnia kształty drzew i jeziora. Rozlegające się dotąd dźwięki zostają wyciszone. Zmierzch podlega antropomorfizacji – „ciemnością smukłe korony odziewa”. Potęgujący się mrok otwiera przestrzeń metafizyczną. Drzewa zostają pozbawione realnych obrysów i stają się „widmami”, a więc bytami niejako z innego świata. Tej swoistej metamorfozie roślinności towarzyszy wewnętrzna przemiana obserwatora. Mówi się bowiem, że „rośnie wyzwolona dusza…”.
Natura staje się więc źródłem niemal mistycznych przeżyć. Jej kontemplacja jest przygodą duchową, otwiera człowieka na tajemniczą przestrzeń transcendencji. Na owe wymiary ludzkiego doświadczenia wskazują w tekście Staffa głównie dwie jakości: wysokość i głębia. „Wysokie drzewa” to drzewa skierowane ku górze, czyli rzeczywistości najwyższej, religijnej. Z kolei konary odbijające się w wodzie wskazują na głębię ludzkiej duszy. W tym sensie zrozumiały staje się zachwyt podmiotu w ostatnim zdaniu wiersza, który zamyka klamrą cały tekst: „O, cóż jest piękniejszego niż wysokie drzewa!”. Piękno zostaje tu jak w Platońskiej triadzie utożsamione z dobrem i prawdą. Prowadzi ono bowiem do poznania świata przez kontemplację oraz do uwznioślenia człowieka.