Hasło „Sztuka dla sztuki” stworzył Victor Cousin, wyrażając w ten sposób swój sprzeciw wobec utylitaryzmu sztuki. Użył go po raz pierwszy w książce „O prawdzie, o dobru i o pięknie” (1818). W w oryginale brzmiało ono „L`art pour l`art” i w takiej też postaci często było przytaczane w polskiej krytyce literackiej.
Jak każde hasło, ujmowało ono pewne tendencje w znacznym skrócie, przez co stało się powodem licznych nieporozumień. Odczytywano je jako postulat skrajnego estetyzmu – dbałość jedynie o formę dzieła z pominięciem jego treści. W rzeczywistości zwolennicy tej koncepcji nigdy nie negowali znaczenia czy przesłania sztuki, podkreślali jedynie wagę wartości estetycznych. Jak zauważa Maria Podraza-Kwiatkowska, hasło to powinno brzmieć raczej „sztuka jest celem sama dla siebie” lub jeszcze dokładniej „sztuka dla wartości duchowych, metafizycznych”.
Krytycy młodopolscy wyznający tę zasadę (m.in. A. Potocki, O. Ortwin, J. Żuławski, S. Brzozowski), dążyli do wyrobienia u szerokiej publiczności wrażliwości na wartości estetyczne. Przekonywali, że w dziele literackim liczy się nie tylko treść (do czego byli przyzwyczajeni odbiorcy literatury tendencyjnej), ale też forma. Podkreślali, że są to wartości nierozłączne.
Szczególny nacisk kładziono na kwestie metafizyczne, „(...) Przybyszewski np. i <<wczesny>> Brzozowski łączyli je (...) z psychologią głębi” (M. Podraza-Kwiatkowska). „Confiteor” i „O nową sztukę” Przybyszewskiego to manifesty przenoszące ów postulat na grunt polski. Autor żąda w nich wolności dla sztuki:
(...) Sztuka niema żadnego celu, jest celem sama w sobie, jest absolutem bo jest odbiciem absolutu — duszy. A ponieważ jest absolutem, więc nie może być ujętą w żadne karby, nie może być na usługach jakiejśkolwiek idei, jest panią, praźródłem, z którego całe życie się wyłoniło (…) Sztuka tendencyjna, sztuka pouczająca, sztuka-rozrywka, sztuka-patryotyzm, sztuka, mająca jakiś cel moralny lub społeczny, przestaje być sztuką a staje się <<biblia pauperum>> dla ludzi, którzy nie umieją myśleć, lub są zbyt mało wykształceni, by móc przeczytać odnośne podręczniki — a dla takich ludzi potrzebni są nauczyciele wędrowni, a nie sztuka (…).
Zdecydowanie odchodzono od tendencyjności i dydaktyzmu w literaturze. Nie oznacza to, że nie nakładano na sztukę innych zadań – odtąd miała być podporządkowana idealizmowi, metafizyce i mistyce. Takie nastawienie zbliżało sztukę do religii, nadawało jej szczególną rangę, a artystę czyniło jej kapłanem. Nawet w warstwie stylistycznej nasiliła się metaforyka i stylistyka sakralna.
(…) Artysta podobnie jak religia (...) łączy jednostkowego człowieka z odwiecznym jego typem, którego nazwa Bóg, Przyroda, zresztą nazwa jest obojętna (…) – pisał Stanisław Lack.
Literaci promujący hasło „sztuka dla sztuki”
Oscar Wilde, Théophile Gautier, Stanisław Przybyszewski, Zenon Przesmycki, Ignacy Matuszewski, Stanisław Brzozowski