prasę, tu rodziły się nowe idee i rozgrywały najbardziej zacięte polemiki. Życie kawiarniane toczyło się nocą – kiedy zamykano jeden lokal, artyści przenosili się do kolejnego, często kończąc w „Rosenstocku”, całodobowym lokalu w okolicach dworca głównego (przy ul. Lubicz). Z kolei w „U Sauera” przełamano konwenans zakładający wyłącznie męskie towarzystwo, wydzielając salę, gdzie wstęp miały też kobiety; nie trzeba dodawać, że nie cieszyły się one dobrą sławą. Z czasem jednak zwyczaj ten upowszechnił się i artyści bywali w kawiarniach także z żonami.
Do bardziej eleganckich lokali zaliczał się założony przez Ferdynanda Turlińskiego „Paon” (Szpitalna 38, naprzeciwko Teatru Słowackiego). Serwowano tam dobre jedzenie i wykwintne trunki. Stałymi bywalcami byli członkowie redakcji „Życia” i zwolennicy Przybyszewskiego, a także krakowscy malarze. Na ścianie powieszono ogromne płótno, na którym goście pozostawiali swoje podpisy, wiersze, obrazki, często nieprzyzwoite, żartobliwe, karykaturalne. Jest to dowód, że bywali tam m.in.: S. Wyspiański, J. Mehoffer, L. Rydel, W. Tetmajer, W. Wojtkiewicz.
Literaci z grupy Młoda Polska, malarze i poeci chętnie zaglądali do Jamy Michalika przy