„Wielka Improwizacja” to kluczowy fragment III części „Dziadów” przedstawiający monolog głównego bohatera Konrada. Mickiewicz dokonuje tu rozrachunku z romantyczną koncepcją artysty i przewodnika narodu. Scena ta posiada również sens metafizyczny i egzystencjalny. Stanowi kwintesencję poglądów poety na sztukę, problematykę narodową i relacje człowieka z Bogiem.
Kompozycja i sens Improwizacji
Improwizacja jest tekstem poetyckim wygłoszonym bez przygotowania, niejako pod wpływem chwili. Z taką sytuacją mamy do czynienia w przedstawianej przez Mickiewicza scenie. Konrad przebywając samotnie w celi więziennej nagle doznaje wielkiego natchnienia i zaczyna wygłaszać swój wielki monolog. Mickiewicz dokładnie przedstawił proces narastających w bohaterze emocji.
Kompozycja Improwizacji ma zatem charakter rozwojowy: zaczyna się spokojnym, nieco melancholijnym monologiem, następnie napięcie narasta stopniowo do punktu kulminacyjnego, a na końcu następuje gwałtowne wyczerpanie, zakończone omdleniem Konrada.
Jak zaznacza Zofia Stefanowska, znamienne jest to, że bohater wygłasza swoją improwizację nie mając żadnego audytorium. Nie interesuje go bowiem reakcja innych. Tym samym bohater sprzeniewierza się podstawowej funkcji artysty, jaką jest tworzenie dla odbiorcy.
Poeta doskonały – Horacjański łabędź
Monolog Konrada jest autokreacją siebie jako doskonałego artysty. Bohater sięga po metaforę poety wywodzącą się z pieśni Horacego i stwierdza, że samoistnie zmieni się w łabędzia:
Zrzucę ciało i tylko jak duch wezmę pióra –
Potrzeba mi lotu,
Wylecę z planet i gwiazd kołowrotu.
Na oczach odbiorcy Konradowi wyrastają skrzydła, a wyposażony w takie atrybuty, może się wznieść do przestworzy i dosięgnąć poziomu samego Boga. Bohater twierdzi więc, że z racji bycia poetą doskonałym, przewyższającym talentem wszystkich innych twórców, wobec których manifestuje swoją pogardę, jest równy Bogu. Mówi:
Ja czuję nieśmiertelność, nieśmiertelność tworzę,
Cóż Ty większego mogłeś zrobić – Boże?
Walka z Bogiem
Dorównanie Bogu nie wystarcza jednak Konradowi, wszak już starożytni poeci wykazywali analogię pomiędzy Boską kreacją świata materialnego dokonywaną „ex nihilo”, a kreacją artystyczną, w której twórca powołuje do życia świat słowa. Konrad wyzywa więc Boga na pojedynek. Uważa, że pod jednym względem przewyższa Stwórcę. Dysponuje mianowicie orężem miłości, natomiast Bóg jest jedynie mądrością. Konrad dokładnie charakteryzuje swoje uczucie. Obiektem jego miłości są wszystkie pokolenia jego narodu:
Ja kocham cały naród! Objąłem w ramiona
Wszystkie przeszłe i przyszłe jego pokolenia.
Konrad jest zatem wcieleniem poety-przewodnika, romantycznego wieszcza. Bohater oskarża Boga o bezduszność. Jego prometejski bunt wynika z cierpienia zniewolonej Polski, dla której jest gotowy się poświęcić:
Ja i ojczyzna to jedno.
Nazywam się Miljon – bo za miljony
Kocham i cierpię katusze.
Mężczyzna uważa, że z racji jego wyjątkowości Bóg powinien obdarzyć go władzą nad duchem jego narodu. Rozkazuje Stwórcy: „Daj mi rząd dusz!”. Znamienne zatem, że z jednej strony Konrad chce się poświęcić dla Polski, ale z drugiej żąda absolutnej, wręcz despotycznej władzy nad rodakami.
Właśnie to żądanie pokazuje bohatera jako absolutnego tyrana, który marzy o władaniu niemal każdą myślą Polaków. Kiedy jednak Bóg milczy i nie odpowiada na coraz poważniejsze groźby, Konrad sięga po najcięższy zarzut: Stwórca nie jest ojcem świata, ale carem (to ostatnie słowo wypowiada szatan). Tym samym Konrad dokonuje bluźnierstwa, ponieważ utożsamia Boga z szatanem.
Psychomachia – moralitet
Wielka Improwizacja oprócz wymienionych już znaczeń ma również wymiar egzystencjalny i metafizyczny. Mamy tu do czynienia ze swoistą psychomachią, czyli walką, która odbywa się we wnętrzu bohatera. Jest to bitwa pomiędzy obecnymi w nim siłami dobra i zła, pychy i pokory, indywidualizmu i miłości do narodu. Współgra to z planem metafizycznym: o duszę bohatera walczą dwie sprzeczne potęgi – aniołowie i diabły. Wielka Improwizacja jest więc również rodzajem moralitetu.
Spowiedź Konrada
Mickiewicz nieprzypadkowo nadał Konradowi rysy autobiograficzne. W osobie bohatera poeta przeprowadza bowiem rozrachunek z własnym poczuciem wielkości. Pokazując Konrada, który wadzi się z Bogiem i pragnie rządu dusz, a jednocześnie jest słabym człowiekiem uwięzionym w klasztornej celi, autor dokonuje krytyki cech, które uosabia jego bohater: bluźnierczej pychy, skrajnego indywidualizmu, pogardy dla innych.
Tym samym monolog Konrada uzyskuje jeszcze inny, bardziej osobisty wymiar. Jest to rodzaj spowiedzi, autokreacji, poznania całej prawdy o własnej naturze. Pisze o tym Alina Witkowska:
Tok analityczny, choć gwałtowny, autorefleksyjny improwizacji Konrada jest – być może – daną mu w nadzwyczajnym porywie mocy poetyckiej wizją samego siebie, rozpoznaniem siebie, swych dążeń i celów.
Przebaczenie
Nie należy również rozpatrywać sceny Wielkiej Improwizacji w oderwaniu od następującej po niej sceny egzorcyzmów dokonywanych nad Konradem przez księdza Piotra. Otóż, wynika z niej, że Bóg przebacza bohaterowi. Mickiewicz projektuje w ten sposób niezwykle optymistyczną wizję ludzkich relacji ze Stwórcą. Jakkolwiek człowiek by zgrzeszył, Bóg zawsze ofiaruje mu swoje przebaczenie.