Upiór
Wśród ludzi mieszkających w pobliżu cmentarza krąży opowieść o upiorze powstającym z grobu raz na rok, w Dzień Zaduszny. Zmora ma opuszczać swoją mogiłę i dążyć w kierunku ludzkich siedzib. Niektórzy twierdzą, że zmarły to samobójca, który zabił się z powodu nieszczęśliwej miłości. Pewnej nocy stary zakrystian jest świadkiem przebudzenia upiora i słyszy jego skargę. Zjawa kieruje wzrok ku gwieździe porannej i skarży się, że co rok musi cierpieć tą samą mękę – odbyć spotkanie z ukochaną, która go niegdyś odrzuciła. Upiór wspomina dzieje swojej miłości: pogardę świadków, niechęć znajomych dziewczyny i własny upór. Marzy o tym, by ukochana nie zlękła się jego widoku i choć raz go wysłuchała.
Dziady cz. II
Obrzęd dziadów odbywa się wieczorem, w kaplicy przy zgaszonych świecach. Rytuałowi przewodniczy Guślarz. Starzec prosi zgromadzonych, by zamknęli drzwi od pomieszczenia i zawiesili w oknach całuny. Uroczyście wzywa wszystkie czyśćcowe dusze, które potrzebują jakiejkolwiek pomocy od żywych. Każda prośba, rozkaz i zaklęcie Guślarza jest powtarzane przez chór wieśniaków.
Guślarz zapala garść kądzieli, przyzywając lekkie duchy zmarłych, którzy z jakichś powodów nie dostąpili jeszcze łaski nieba. Natychmiast pod dachem kaplicy pojawiają się zjawy dwójki małych dzieci. Aniołki sfruwają nad głowy zgromadzonych, zwracając się do jednej z wieśniaczek. Okazuje się, że dzieci rozpoznały swoją matkę. Jeden z duchów – mały Józio – opowiada o życiu w zaświatach. Maluchy (Józio i Rózia) są bezpieczne, w raju zrywają kwiaty i spędzają cały czas na zabawie. Pomimo tego nie są szczęśliwe, gdyż dręczy je nuda i niepewność własnego losu. Guślarz prosi duchy, by poczęstowały się przygotowaną strawą. Dzieci odmawiają, tłumacząc, że przyczyną ich obecnego stanu było beztroskie życie na ziemi. Proszą o dwa ziarnka gorczycy, które maja się stać ich przepustkami do nieba. Po otrzymaniu daru przekazują zgromadzonym ważne pouczenie:
Bo słuchajcie i zważcie u siebie
Że według Bożego rozkazu:
Kto nie doznał goryczy ni razu.
Ten nie dozna słodyczy w niebie
Guślarz przepędza dusze, żegnając je krzyżem.
Zbliża się północ. Starzec rozkazuje zamknąć drzwi kaplicy na kłódkę i postawić na środku kocioł z wódką, którą na znak Guślarza zebrani podpalają. Mężczyzna wzywa duszy zagrożone potępieniem piekielnym. Przyzywa tych, którym ludzie są jeszcze w stanie pomóc. Wtem, na zewnątrz rozlega się krzyk upiora, któremu towarzyszy stado ptaków. Zjawa pojawia się w oknie kaplicy, budząc przerażenie zgromadzonych. Upiór płonie piekielnym ogniem, ma rozczochrane włosy, a z jego głowy sypią się skry. Duch wyjaśnia zebranym, że został przez nich pochowany trzy lata temu. Wyśmiewa Guślarza, który chce ofiarować mu swą pomoc i wyjaśnia, że nie chce się dostać do nieba. Woli pójść do piekła, byleby tylko zakończyć swoje męczarnie. Zjawa błąka się po ziemi ścigana przez wygłodniałe ptactwo, umiera z głodu i pragnienia. Zgodnie z wyrokiem Boga wędrówka ducha ma trwać tak długo aż ktoś z ludu go nakarmi i napoi. Towarzyszące upiorowi ptactwo to byli słudzy złego pana. Ptaki wyjaśniają, że nikt nie jest w stanie wybawić ducha od jego męki. Przytaczają historie, uświadamiające zebranym okrucieństwo zmarłego. Kruk to dawny sługa pana. Głodny i wyczerpany skradł kilka jabłek z jego ogrodu, za co został ukarany surową chłostą. Sowa była ubogą wdową. Pojawiła się w pańskim domu w samą wigilię, żebrząc o jedzenie dla siebie i dla swojego dziecka. Zamarzła w śniegu, wyrzucona przez hajduka za dworskie wrota. Zrozpaczone widmo wyjawia ludowi straszną i sprawiedliwą prawdę o swoim obecnym losie:
Tak,