Miłość spełniona
Wiersz „Dobranoc” wraz z dwoma innymi tekstami: „Dzień dobry” i „Dobry wieczór” reprezentuje w poezji Mickiewicza nurt, który można by nazwać opisem miłości spełnionej. O ile bowiem w erotykach takich, jak np. „Do M***” mamy do czynienia z uczuciem nieszczęśliwym, naznaczonym smutkiem i tęsknotą, o tyle we wspomnianych wierszach pojawia się zupełnie odmienny sposób patrzenia na miłość. Jest ona nie tylko okazją do radosnych wzruszeń, ale posiada też wymiar fizyczny.
Erotyczna gra
Utwór przybiera postać monologu skierowanego z elementami dialogowymi. Adresatką wypowiedzi podmiotu-mężczyzny jest kobieta, która wieczorem udaje się na spoczynek. Tekst ma wyraźną tonację żartobliwą. W utworze aż ośmiokrotnie powtarza się tytułowe słowo „dobranoc”, które jak wynika z puenty utworu, dla mężczyzny nie jest tylko grzecznościowym zwrotem, ale ma służyć zatrzymaniu dziewczyny i wproszeniu się do jej sypialni.
Mężczyzna rozpaczliwie wręcz próbuje wydobyć z konwencjonalnego zdania sensy, które pozwolą mu wkupić się w łaski ponętnej partnerki. Szczególną uwagę zwraca więc na własną osobę. Wyraża nadzieję, że dziewczynie przyśni się on sam, jego słowa i spędzone wspólnie chwile. Nieoczekiwanie jednak kobieta stawia opór, a co ciekawe, wykorzystuje do tego celu to samo słowo, którym wcześniej posłużył się roznamiętniony młodzieniec. Kiedy on więc wykonuje coraz bardziej erotyczne gesty, ona pozostaje nieugięta. Mężczyzna mówi:„Pozwól lica!”, a partnerka na to „Dobranoc!”. Mężczyzna próbuje nadal: „Daj mi pierś ucałować”, a kobieta odpowiada „Dobranoc!”.
Zasadą konstrukcyjną tekstu, a zarazem źródłem jego komizmu jest więc kontrast pomiędzy pierwszą i drugą częścią sonetu. W początkowej partii tekstu słowo „Dobranoc” jest wypowiadane przez mężczyznę, który pragnie erotycznego zbliżenia z kochanką, a więc pełni ono funkcję zachęcającą do erotycznej gry. Z kolei w drugiej części sonetu to samo słowo w ustach kobiety pełni rolę odwrotną: odprawia nachalnego partnera.
Bohater-salonowy uwodziciel
Tym samym tradycyjny porządek sonetu zostaje tu zakłócony. Pierwsza część tekstu jest bowiem bardziej refleksyjna, natomiast druga to obyczajowa scenka z dynamiczną akcją. Z końcowej strofy odbiorca dowiaduje się, że kobieta zatrzasnęła drzwi przed nosem natręta. Bohaterem tekstu nie jest już zatem romantyczny marzyciel platonicznie wzdychający do swojej ukochanej, ale salonowy dandys, który swoją biegłość w słowie wykorzystuje w celu uwiedzenia partnerki. Sama miłość traci tu również znamiona duchowej tragedii i staje się erotyczną grą, w której liczy się spryt, żart oraz dążenie do cielesnej rozkoszy.