Wiersz pochodzi z tomiku pt. Barwa miodu wydanego w 1936 roku i jest jednym z licznych wierszy Staffa, który odwołuje się do nastroju jesieni. Poeta szczególnie upodobał sobie te porę roku jako inspirację do refleksji i rozważań egzystencjalnych. W wierszu Zachód jesienny odnajdujemy chyba najdobitniejsze przedstawienie piękna i niesamowitości jesiennej przyrody, wyrażonej bez zbędnego patosu:
Liści opadłych złote dywany,
Winograd ognia strzępami zwisa.
[…]
Sok purpurowe rozpiera grono
Na dni jesiennych wino wyborne.
Wszystko dziś piękne było. Niech płoną
Rudoczerwone lasy wieczorne.
Czerwono-złoty krajobraz powoduje, że jego obserwator ulega zachwytowi, a jednocześnie zdziwieniu. To uczucie sprawia, że ma chęć i potrzebę duchowej łączności z naturą, w której odnajduje jednocześnie odpowiedzi na pytania o życie człowieka, tutaj o przeszłość i przyszłość. Dochodzi do wniosku, że każda z nich ma swoja nieocenioną wartość, jednak w tym momencie wszystkie te podziały czasowe przestają mieć znaczenie ponieważ czas się nie liczy – dzieje się to pod wpływem wspomnianego zachwytu i chęci odizolowania się podmiotu od świata doczesnego. Nadprzyrodzony wymiar kontaktu z przyrodą przywodzi mu harmonię, spokój i pogodę ducha:
Przeszłość jak ogród zaczarowany,
Przyszłość jak pełna owoców misa.
[…]
Zmierzch, jak dzieciństwo, roztacza cudy.
Barwne muzyki miast myśli przędzie.
Nie ma pamięci i nie ma złudy.
Wszystko jest prawdą. Wszystko jest wszędzie.
Wiersz, jak zwykle u Leopolda Staffa, jest ułożony niezwykle harmonijnie, co wzmacnia jego wymowę. Poeta zastosował tradycyjny układ strof (wersy o podobnej długości) oraz rymy dokładne, krzyżowe.