Czesław Miłosz napisał Walc w czasie II wojny światowej, w 1942 roku. Bezpośrednia styczność z okrucieństwem wojny nie pozwoliła mu na zrezygnowanie z katastroficznej poetyki, w której tworzył w dwudziestoleciu międzywojennym. Wiersz powstał pod wpływem wojennych doświadczeń autora.
Pierwszy obraz pojawiający się w wierszu jest opisem balu. Przez użycie czasowników oznaczających ruch (obraca, odpływa, zatacza, odbija) i wykorzystanie rytmu wiersza, sugerującego rytm walca, Miłosz uzyskał efekt dynamizmu. Oddał nie tylko atmosferę balu, ale również ducha epoki, poprzedzającej wybuch I wojny światowej. Była to epoka zabaw, spotkań w salonach, artystów przesiadujących w kawiarniach, natężonego życia towarzyskiego oraz intelektualnego.
Nastrój zmienia się z momentem nastania nowego roku – 1910. W tym miejscu pojawiają się pierwsze ostrzeżenia przed katastrofą:
(…) Aż przyjdzie czas gniewu, dopełnią się miary/ I krzakiem ognistym śmierć stanie we drzwiach (…).
Do wybuchu I wojny zostały już tylko cztery lata.
W kolejnym fragmencie podmiot liryczny wspomina o narodzinach poety – którym zapewne jest sam Miłosz – oraz przygotowuje czytelnika i poetyckiego odbiorcę (kobieta tańcząca z podmiotem lirycznym) na pojawienie się prawdziwie apokaliptycznych obrazów. Każe odsłonić swojej partnerce zasłonę w oknie, wtedy objawiają się jej przyszłe wydarzenia:
(…) Do granic nieba sięgające pole/ Wre morderstwami, krew śniegi rumieni,/ Na ciała skrzepłe w spokoju kamieni/ Dymiące słońce rzuca ranny kurz (…).
To wizja wydarzeń obu wojen światowych. Nagle podmiot wskazuje, że pomiędzy przegranymi znajduje się syn kobiety – otępiały z bólu, kompletnie zrezygnowany i niezdolny do żadnego oporu – wpędzony przez ból w szaleństwo: „On idzie, małpio uśmiechnięty,/ Krzycz! W niewolnictwie szczęśliwy”.
W ostatniej części wiersza podmiot liryczny nalega, by kobieta o wszystkim zapomniała. Sugeruje, że była to tylko wizja i w rzeczywistość nic światu nie zagraża. Dla czytelnika jest jasne, że to wyłącznie próba odsunięcia w czasie koszmaru, który i tak się urzeczywistni.
Wiersz – niczym klamra – zamyka przywołana powtórnie scena balu, który powoli się kończy: „Na dworze jutrzenka i gwiazda poranna”.
„Walc” każe zastanowić się nad nieuchronnością wyroków historii. Ludzie obecni na balu nie przeczuwają, że za parę lat spotka ich coś niewyobrażalnego, konfrontacja z okrucieństwem i zniszczeniem. Tańczą i bawią się beztrosko na tle świtającej tragedii. Będzie ona tym większa, że są na nią kompletnie nieprzygotowani. Dla człowieka przeżywającego wojnę, musiało się to wydawać straszliwym paradoksem.
Lektura wiersza skłania do postawienia pytania, jak to się stało, że ludzie tego nie przewidzieli, nie poczuli zbliżającej się katastrofy? Metaforycznie rzecz ujmując za Miłoszem, można powiedzieć, iż tak bardzo zatracili się oni w tańcu, że otrzeźwienie przyszło za późno.
Utwór Miłosza można określić jako historiozoficzną refleksję nad losami tych, których czekała tragedia.