Ignacy Rzecki przyszedł na świat w mieszczańskiej rodzinie, w której bardzo silnie kultywowano tradycje patriotyczne. Jego ojciec był wielkim zwolennikiem Napoleona Bonaparte, dla którego podziw zaszczepił i synowi. Kiedy najważniejszy opiekun młodzieńca zmarł, trafił on na wychowanie do jego siostry oraz pana Raczka – mężczyzny przez nią poślubionego. Wkrótce młody Rzecki zaczął zbierać pierwsze doświadczenia w handlu u Minclów. W 1848 r. udał się za granicę wraz z Katzem – subiektem i jego przyjacielem, by walczyć w powstaniu węgierskim, stając po stronie ludzi uciśnionych przez Austriaków. Po powrocie do Polski rozpoczął pracę u Jana Mincla (syna poprzedniego pracodawcy Rzeckiego), którego sklep przejął później dobrze znany już Rzeckiemu Wokulski.
Stary subiekt był przede wszystkim człowiekiem niezwykle oddanym swoim obowiązkom. Swoją funkcję w sklepie traktował niesamowicie poważnie, czyniąc z niej niemal cel swojego życia. Kiedy uświadomił sobie, że miejsce to funkcjonowałoby także bez jego nadzoru, zaczął pogrążać się w smutku. Po zakupie sklepu przez Szlangbauma przychodził nawet pracować za darmo. Bardzo mocno przywiązywał się także do ludzi, co szczególnie widoczne jest na przykładzie Wokulskiego. Chociaż właściciel sklepu nie miał dla niego zbyt wiele czasu (próbował zdobyć serce Izabeli), Rzecki nigdy od niego się nie odwrócił i zawsze bronił dobrego imienia swojego przyjaciela.
Inni ludzie często postrzegali Rzeckiego jako osobę z minionej epoki. Jego pojawienie się w teatrze wywołało ogólne poruszenie, ponieważ miał na sobie strój, który już dawno wyszedł z mody:
(...) cylinder pana Ignacego pochodzi sprzed lat dziesięciu, krawat sprzed pięciu, a ciemnozielony surdut i obcisłe spodnie w kratki sięgają nierównie dawniejszej epoki (…).
Faktycznie, Rzecki był zapatrzony w dawne czasy i żył nimi. W 2. połowie XIX stulecia wciąż wierzył we Francuzów i ich interwencję w sprawie Polski. W dodatku niezwykle cenił sobie wszystkie zebrane pamiątki, przywodzące na myśl dawne czasy. Gdy Wokulski zdobył dla niego nowe mieszkanie, Rzecki wcale nie czuł się z tego powodu szczęśliwy. Jednak fakt, iż znajdowały się w nim ukochane przez niego rzeczy, sprawił, że szybko zaakceptował tę zmianę (z czym na ogół miał problemy).
Ignacy Rzecki był typem samotnika. Rzadko wychodził z domu, gdyż wśród ludzi czuł się nieco zagubiony. Najwięcej czasu spędzał leżąc na łóżku, wpatrując się w ściany i pogrążając we wspomnieniach i marzeniach.
Postawa życiowa starego subiekta w dużej mierze brała się z jego rozczarowania nowym światem. W jego pamiętnikach można znaleźć następujący fragment:
(…) I to ma być wiek, który nastąpił po XVIII, po tym XVIII wieku, co napisał na swoich sztandarach: wolność, równość, braterstwo? Za cóż ja się, u diabła, biłem z Austriakami? Za co ginęli moi kamraci? (…).
Te bolesne słowa podkreślają fakt, iż XIX-wieczny porządek nie odpowiada Rzeckiemu – idealiście, człowiekowi wiernemu i pragnącemu znaleźć swoje miejsce w świecie. Gdy okazuje się, że w sklepie nie jest już potrzebny, popada w depresję, nie może odnaleźć w życiu radości.
Po śmierci Ignacego Rzeckiego doktor Szuman powiedział, iż odszedł ostatni polski romantyk. Tak w istocie było – stary subiekt był człowiekiem niepasującym do nowej epoki, wciąż kierującym się w życiu idealizmem, szlachetnymi pobudkami, ale i... wierzącym w mrzonki.