W opowiadaniu "Kamizelka" narrator rozpoczyna od opisania, co sprawia mu w życiu przyjemność. Jego pasją jest zbieranie różnych osobliwych przedmiotów. W jego „kolekcji” znajduje się też tytułowa kamizelka, którą kupił za zawyżoną cenę. Tłumaczy to tym, że czasem potrzebuje czyjegoś smutku. Przedstawia więc historię niezwykłego przedmiotu.
Kamizelka należała kiedyś do jego sąsiada, którego pokój co dzień mógł obserwować z okna swojego mieszkania. Narrator informuje czytelnika, że jej właściciel umarł. Z mężczyzną mieszkała jego kochająca żona, a przez jakiś czas także mała służąca.
To żona sprzedała przed wyprowadzeniem się większość rzeczy męża. Sprowadziła handlarza, który odkupił od niej kamizelkę i parasol, by z kolei sprzedać je narratorowi. Żyd dziwił się, że ktoś chce od niego odkupić kamizelkę. Był przekonany, że chodzi raczej o parasolkę. Zaczyna snuć domysły, dlaczego ktoś interesuje się tak zniszczoną rzeczą. Na wszelki wypadek podnosi cenę ubrania, jednak narrator, przekonując go, że posiada ono inną wartość, kupuje ją za wspomnianą przez siebie kwotę.
Bohater pogrąża się we wspomnieniach. Myśli o kobiecie, która właśnie opuściła mieszkanie oraz o jej zmarłym mężu. Byli to zwykli, przeciętni ludzie – nauczycielka i oddany pracy urzędnik. Oboje pracowali także w domu, po nocach, martwiąc się wzajemnie o siebie.
Pewnego razu właściciel kamizelki zachorował. Miało to być zwykłe przeziębienie, żonę bardzo zaniepokoił jednak krwotok. Zostawiwszy męża pod opieką stróżowej, pobiegała po lekarza. Ten tłumaczył, że nie trzeba od razu się martwić. Kiedy dotarli do domu małżeństwa, doktor obadał chorego i zasugerował kilka dni odpoczynku, najlepiej na wsi, a potem więcej ruchu. Dodał, że to nic poważnego.
Choroba jednak się przeciągała. Mężczyzna nie chodził do pracy, więc jego żona musiała wziąć dodatkowe lekcje. Wychodziła rano, w przerwie wpadała, żeby ugotować mu obiad. Doktora poprosiła, by zaglądał do nich częściej, bo dobrze działało to na jej męża. W domu jednak czekała ją trudna rozmowa. Zrezygnowany małżonek próbował dowiedzieć się czegoś o swojej chorobie. Przeczuwał, że umrze i był przekonany, że żona rozmawiała o tym z lekarzem. Kobieta jednak łagodnie i konsekwentnie zaprzeczała. Z czasem jednak mężczyzna zaniepokoił się swoją wagą. Jej utratę zauważył dlatego, że kamizelka nagle okazała się za luźna. Bardzo go to poruszyło, żona jednak wciąż utrzymywała że mąż przesadza.
Pewnego dnia mężczyzna uradowany, że nabiera masy, przyznał się do drobnego kłamstwa – zwężania kamizelki. Ta nagle okazała się lekko przyciasna, co znaczyło, że faktycznie chory nie traci już wagi. Małżonkowie spędzili wieczór w swoich objęciach.
Na końcu narrator dodaje jeszcze jedną uwagę: przypatrując się zakupionemu kubraczkowi zauważa, że kłamał nie tylko mąż. Także żona, chcąc podnieść ukochanego na duchu, zwężała kamizelkę skracając pasek.