(…)
W czasie długiej przerwy dziewczynki usiadły na ławce przy gabinecie szkolnego logopedy. Wyjęły zeszyty do języka polskiego. Miały w zwyczaju nawzajem sprawdzać sobie zadania domowe. Tym razem pani Nowak poleciła napisanie w dowolnej formie wspomnień z wakacji. Na poprzedniej przerwie przejrzały już jeden z tekstów. Teraz przyszła pora na drugi.
– O czym napisałaś? – zapytała Zosia, wygładzając rękami fałdy spódniczki.
– O wyjeździe nad morze – odpowiedziała Magda. Podała koleżance zeszyt, mówiąc: – W zasadzie napisałam list do ciebie.
– Pokaż. – Zosia wyjęła zeszyt z ręki przyjaciółki i zagłębiła się w lekturze.
Magda w tym czasie przyglądała się chłopcom z V a. Jak zwykle, wygłupiali się. Krzysiek robił idiotyczne miny, wywołując salwy śmiechu. Wszyscy rechotali tak głośno, że dyżurujący pan Kowalski zwrócił im uwagę. Niewiele ich ona obeszła.
Magda zaczęła się niecierpliwić – zaraz miał wybrzmieć dzwonek na lekcję. Szturchnęła Zosię, mówiąc:
– Kończ!
– Momencik… – Zosia przebiegła wzrokiem po ostatnich zdaniach wypracowania koleżanki. – Moim zdaniem wszystko jest w porządku. Postawiłabym tylko przecinek…
– Gdzie? – przerwała jej Magda, sięgając po zeszyt. – Pokaż mi.
– O, tu. – Zosia wskazała postscriptum. – Przecież przed „bo” zawsze…
– Jasne, jasne. Przecież wiem. Przeoczenie!
Magda dokonała korekty. Zaraz potem rozległ się dźwięk dzwonka. Dziewczynki zabrały plecaki i, łamiąc szkolny regulamin, pobiegły do sali lekcyjnej. Pani Nowak nie tolerowała spóźnień. (…)