Geneza
Wallenrodyzm to zjawisko literackie, ale również postawa ideowo-etyczna wywodząca się z powieści poetyckiej Adama Mickiewicza, pt. „Konrad Wallenrod” wydanej w 1828 r. Twórca kreśląc postać głównego bohatera, nawiązał do dzieła Machiavellego pt. „Książę”, propagującego etycznie dwuznaczną ideę, zgodnie z którą cel uświęca środki.
Cechy
Wallenrodyzm ma wiele wspólnego z makiawelizmem, a więc opiera się na przekonaniu, że należy sięgać po każdą metodę walki z wrogiem, pod warunkiem że jest skuteczna. Bohater wallenrodyczny to człowiek, który podstępem zdobywa względy przeciwnika, wciela się w rolę przyjaciela, a w rzeczywistości działa na jego szkodę. Mamy tu do czynienia z postawą ambiwalentną, ponieważ wallenrodyzm z punktu widzenia wroga jest zdradą.
Zjawisko to ma w naszej historii i literaturze szczególne znaczenie, ponieważ stało się ideą polskiego społeczeństwa zniewolonego przez trzech zaborców, a potem odrodziło się po drugiej wojnie światowej w warunkach politycznego uzależnienia kraju od Związku Radzieckiego. Wallenrodyzm to przede wszystkim domena konspiratorów, którzy pozorując lojalność wobec okupanta, w rzeczywistości niszczą go. Polega on zatem na działaniu na rzecz własnej ojczyzny, ale pociąga za sobą koszty moralne.
Szczególną popularnością bohater wallenrodyczny cieszył się w literaturze polskiej okresu komunizmu. Można tu wymienić przykłady takie, jak „Zły” Leopolda Tyrmanda, „Małą apokalipsę” Tadeusza Konwickiego czy prozę Władysława Lecha Terleckiego. Stefan Chwin uważa, że najważniejszy bohater pentalogii Terleckiego, czyli margrabia Aleksander Wielopolski jest typową realizacją wallenrodyzmu.
Znaczenie społeczne
Jak zaznacza Jerzy Jarzębski, wallenrodyzm stał się zjawiskiem społecznym, które w okresie braku suwerenności Polski paradoksalnie przyczyniło się do bierności narodu. Niemal każdy obywatel czuł się bowiem kimś, kto w głębi duszy jest w opozycji do systemu komunistycznego, ale w gruncie rzeczy stosuje się do jego zasad:
Wallenrodyzm jako strategia wplątuje najpierw jednostki w dramat fałszywej samooceny, przekonane o swych dobrych intencjach, nieświadomie poczynają wysługiwać się władzy. Następnie w dramat tego rodzaju uwikłać się może całe społeczeństwo: oddaje się ono wówczas nieszkodliwym spiskom i podmrugiwaniu za plecami nadzorców, praktykując na co dzień „dwójmyślenie”, sądząc, że walczy o wolność i może nawet częściowo ją osiągną, tymczasem jako struktura zachowuje się całkiem posłusznie i spełnia zamysły władzy.