„Alarm” - analiza
„Alarm” Antoniego Słonimskiego to utwór nawiązujący do bombardowań Warszawy z 1939 r. Utwór składa się z sześciu różnej długości strof. Różna jest także liczba sylab w poszczególnych wersach. Dzięki charakterystycznej konstrukcji, poeta uzyskuje efekt zbliżający wiersz do autentycznego ostrzeżenia o nalotach. W wierszu występują rymy przygodne.
Rytm utworu jest dynamiczny. Efekt ten osiągnięty zostaje dzięki licznym: anaforom („kiedy”, „któż”, „niech”), powtórzeniom („tuż, tuż”; „uwaga, uwaga”) i wyliczeniom („raz, dwa, trzy”; „Bijcie, werble, płaczcie, dzwony kościołów!”). Warto także zwrócić uwagę na stosowaną przez Słonimskiego interpunkcję, która często rozdziela poszczególne słowa (tworząc odpowiedni rytm) oraz odsłaniając ich znaczenie bez dookreśleń. Bić mogą zarówno werble, jak i ludzie. Podobnie jest z czasownikiem „płaczcie”, mogącym odnosić dzwonów, ale też ludzi.
Warstwa stylistyczna utworu została podporządkowana celom brzmieniowym – w wierszu pojawia się wiele wyrazów dźwiękonaśladowczych, np.: „brzęczy”, „drży”. Instrumentacja głoskowa pozwala stworzyć odpowiednią atmosferę, imitować odgłosy postępujących zniszczeń, bombardowania. Pojawiają się także: epitety (np. „nocne naloty”), porównanie („krzyk jak strzęp krwawy”) oraz metafory (np. „spada kamieniem na serce”).
„Alarm” - interpretacja
Wiersz Antoniego Słonimskiego należy do liryki apelu. Utwór napisany został w 1940 r. i stanowił reakcję na wydarzenia przyniesione przez II wojnę światową.
Pierwsza strofa stanowi dynamiczny opis tytułowego alarmu bombowego, druga to już jednoznaczny opis bombardowania. Wszystko odbywa się w pędzie, dzieje się w sposób nagły, gwałtowny. W kolejnej strofie pojawia się punkt kulminacyjny ataku: „Krzyk jak strzęp krwawy”. Dalej następuje cisza, a alarm zostaje odwołany.
Czwarta strofa rozpoczyna się słowami: „Nie, tego alarmu nikt już nie odwoła”. W poetyckim apelu staje się on zarzewiem gniewu i chęci walki oraz zemsty, źródłem dla olbrzymiej siły, która buchnie „w płomieniu świętym >>Marsylianki<<”. Ogień ten będzie tak silny jak te prowadzące żołnierzy pod Jeną i pod Wagram. Poprzez nawiązanie do dwóch owianych wielką sławą bitew Słonimski podkreśla konieczność przyjęcia heroicznej postawy.
Dwie ostatnie strofy utworu nadają apelowi formę poetycką. Rozpoczynają się one wyrażeniem przez podmiot liryczny nastroju ciągłego niepokoju, czuwania, oczekiwania katastrofy. „Słyszę szum nocnych nalotów./ Płyną nad miastem. To nie samoloty”. Następnie pojawia się wręcz nadrealistyczny obraz wojennych zniszczeń:
(…) Płyną zburzone kościoły,/ Ogrody zmienione w cmentarze,/ Ruiny, gruzy, zwaliska,/ Ulice i domy znajome z dziecinnych lat (…).
Świat znany z młodości zamieniony został przez agresora w miejsce napełniające lękiem, ogołocone nie do poznania. Ta dojmująca myśl wdziera się w ludzką świadomość, powodując ból i zagubienie. Zdewastowane miasto „spada kamieniem na serce”. Obraz zniszczeń jest dojmujący.
Alarm lotniczy pojawiał się tylko w wypadku doraźnego zagrożenia. Poeta jednak ogłasza w swoim wierszu inny rodzaj alarmu – permanentny, obowiązujący aż do zakończenia wojny. Ten przeciągnięty w czasie sygnał powinien mobilizować każdego do obrony ojczyzny – ziemi-matki tak dobrze zapamiętanej, a teraz w żadnej mierze do siebie niepodobnej. „Alarm” Antoniego Słonimskiego zagrzewa do boju (motyw tyrtejski), podkreśla konieczność bohaterskiej i odważnej postaw, tak bardzo potrzebnej w chwili brutalnej napaści.