Brodero Matthisen - Portret Stefana Czarnieckiego (1659) |
Stefan Czarniecki powszechnie uznawany jest za jednego z najważniejszych dowódców w historii Polski, a jego imię uhonorowane zostało nawet w hymnie narodowym. Legitymował się on wieloma tytułami, m.in.: oboźnego wielkiego koronnego, kasztelana kijowskiego, regimentarza (zastępcy hetmana), wojewody ruskiego oraz wojewody kijowskiego.
Hetmanem polowym mianowano Czarnieckiego dopiero w roku śmierci – 1665. Brał on udział we wszystkich najważniejszych działaniach militarnych Rzeczpospolitej, które miały miejsce za jego życia. Uczestniczył w tłumieniu powstania Chmielnickiego, wojnie polsko-rosyjskiej (1654-1667) oraz prowadził walki partyzanckie z oddziałami szwedzkimi w czasie ich najazdu na Polskę.
Oblicze Stefana Czarnieckiego nakreślone przez Sienkiewicz w „Potopie” może budzić grozę – jest to mężczyzna o surowych rysach twarzy, naznaczonej w dodatku śladami ospy. Miał wąskie czoło i zagięty nos, lecz największe wrażenie robiło jego spojrzenie, które było ostre i przeszywające. Uwagę zwracało też jego przestrzelone podniebienie, którego braki uzupełniał metalem.
Sienkiewicz przedstawia Czarnieckiego jako wspaniałego dowódcę, potrafiącego doskonale organizować podległe mu siły. Ten wierny królowi i ojczyźnie żołnierz świetnie radził sobie na polu bitwy, potrafiąc szybkimi decyzjami odmienić losy, zdawałoby się, straconych już walk. Ze względu na niewielką liczebność swoich oddziałów Czarniecki musiał koncentrować się na starciach podjazdowych. Wykazywał się przy tym wielkim sprytem:
(…) Czasem też szedł przed Szwedami, czasem po bokach, a czasem, zapadłszy w głuchych lasach, puszczał ich naprzód, tak iż oni myśleli, że jego gonią, a on właśnie szedł za nimi, wycinał opieszałych, tu i owdzie uszczknął cały podjazd, znosił idące wolniej pułki piesze, napadał na wozy z żywnością. I nigdy Szwedzi nie wiedzieli, gdzie jest, z której strony uderzy. Nieraz w zmrokach nocnych rozpoczynali ogień z armat i muszkietów do zarośli, sądząc, że nieprzyjaciela mają przed sobą. Nużyli się śmiertelnie, szli w chłodzie, głodzie i zmartwieniu, a ów - vir molestissimus - wisiał ciągle nad nimi, jako chmura gradowa wisi nad łanem zboża (…).
Czarniecki to człowiek czynu, żołnierz kochający swój kraj i gotowy przelać za niego krew, w razie potrzeby oddać życie. Nie lubi zbyt wiele mówić, woli działać. Charakter tego przywódcy najlepiej oddają słowa, które sam wypowiedział:
(…) Jam też nie z soli wyrósł ani z roli, jeno z tego, co mnie boli (…) a boleli mnie Kozacy, którzy mi tę oto gębę przestrzelili, a teraz boli mnie Szwed, i albo tę bolączkę przetnę, albo sam od niej sczeznę, tak mi dopomóż Bóg! (…).
Chociaż cechowała go wielka ambicja (pochodził ze średniej szlachty i marzył o stworzeniu silnego rodu), potrafił odsunąć na bok prywatne zamiary, stawiając na pierwszym miejscu dobro ojczyzny.
Stefan Czarniecki w „Potopie” wykreowany został na wspaniałego dowódcę, człowieka siejącego przerażanie w szeregach wroga. Do walki zawsze pędził z rozpiętą burką, przez co przypominał nieco pikującego orła. Wśród Szwedów cieszył się wielkim szacunkiem – sam król Karol X Gustaw wystawił ucztę na jego cześć.