Akcja „Ogniem i mieczem” – pierwszej części sienkiewiczowskiej „Trylogii” – rozgrywa się w latach 1647-1651. Najważniejszym wydarzeniem historycznym, na tle którego rozgrywa się akcja powieści, jest powstanie Chmielnickiego (1648-1655).
Streszczenie „Ogniem i mieczem”
Utwór Henryka Sienkiewicza rozpoczyna się opisem dziwnych wydarzeń mających miejsce w roku 1647 (wyjątkowo lekka zima, plaga szarańczy, mogiła ukazująca się w chmurach nad Warszawą). Zwiastowały one, że najbliższy czas przyniesie wielkie katastrofy i niebezpieczeństwa. Wszyscy zwracali oczy w stronę stepu, bowiem właśnie stamtąd były one spodziewane.
Pewnej nocy step przemierzał samotny jeździec, który został zaatakowany przez tajemnicze postaci i byłby niechybnie zginął, gdyby nie pomoc namiestnika chorągwi pancernej Jaśnie Oświeconego Księcia Jeremiego Wiśniowieckiego – Jana Skrzetuskiego. Uratowany mężczyzna zdążył przyjrzeć się dokładnie obliczom swoich niedoszłych oprawców i wywnioskował, że byli to ludzie wrogiego mu szlachcica. Następnie przedstawił się jako Zenobi Abdank herbu Abdank. Podczas wspólnej wieczerzy bohaerów nadjechał niewielki oddział Kozaków. Byli to podwładni Abdanka. Wkrótce mężczyzna postanowił ruszyć w drogę. Żegnając się ze Skrzetuskim wręczył mu pierścień z relikwiarzem (miał być w nim proch z grobu Chrystusa) i powiedział, że być może uratuje go on, „(...) gdy dzień sądu nadejdzie, a to ci powiadam, że dzień ten idzie już przez Dzikie Pola”. Następnie mężczyzna wyjawił namiestnikowi chorągwi pancernej swoje prawdziwe imię – Bohdan Zenobi Chmielnicki.
Kolejnego dnia Skrzetuski pojawił się w Czehrynie. W tamtejszej karczmie, siedząc w towarzystwie komisarza Zaćwilichowskiego, dowiedział się o ucieczce Chmielnickiego, który popadł w konflikt z Czaplińskim (podstarostą czehrynśkim) oraz ukradł listy hetmana Barabasza. Bohater opowiedział ostatnie wydarzenia Zaćwilichowskiemu, w tym czasie w karczmie pojawił się Czapliński. Podstarosta dowiedziawszy się, że Skrzetuski pomógł Chmielnickiemu, chciał sięgnąć po szablę, lecz nie okazał się wystarczająco szybki. Żołnierz Wiśniowieckiego zręcznie go uchwycił i wyrzucił z karczmy. Zebranym spodobał się jego refleks, do jego stolika przysiadło się dwóch charakterystycznych mężczyzn: grubawy szlachcic z okiem zakrytym bielmem oraz potężnie zbudowany wojownik dzierżący niesamowicie ciężki miecz. Byli to Zagłoba i Longinus Podbipięta. Niebawem do biesiadujących dosiadł się również pułkownik Barabasz, który opowiedział o skradzionych dokumentach dodając, że mogą one stać się przyczyną rebelii Kozaków.
W trakcie drogi do Łubniów (taki rozkaz otrzymał Skrzetuski) główny bohater i jego ludzie natrafili na zepsutą kolaskę. Podróżowały nią dwie kobiety – wdowa po Konstantym Kurcewiczu oraz Helena (córka Wasyla Kurcewicza). Młoda i piękna niewiasta od razu zwróciła na siebie uwagę Skrzetuskiego. W towarzystwie kompanów udał się on do Rozłogów – majątku Kurcewiczów – eskortując przy tym obie panie. W podróży spotkali Bohuna – młodego i przystojnego Kozaka – oraz synów starszej kobiety, którzy do nich dołączyli. Skrzetuski uważnie przyglądał się urodziwej Helenie (na co uwagę prędko zwrócił Bohun) oraz przysłuchiwał się historii rodu Kurcewiczów.
W czasie pobytu w Rozłogach Skrzetuski dowiedział się od Tatara Czechłego, że kobieta ma zostać oddana Bohunowi – aby para opuściła majątek i zostawiła go Kurcewiczom. Helena jednak nie kochała wyjść za Kozaka. Od pierwszego wejrzenia zakochała się w Skrzetuskiem, o czym zdążyła go poinformować (powiedziała, że odwzajemnia jego miłość). Skoro Skrzetuski dowiedział się o niemoralnym postępowania kniahini, zdobył silną kartę przetargową, by prosić o rękę Heleny. Gdy starsza kobieta odmówiła mu jej, zapewnił, że doniesie Wiśniowieckiemu o próbie zawłaszczenia przez nią majątku należącego przecież do córki Wasyla. Tym sposobem zyskał sobie chłodną przychylność wdowy, lecz poprosiła go ona, by nie zabierał Heleny od razu, ale zaczekał, aż sama przywiezie ją do Łubniów. Skrzetuski opuszczał więc Rozłogi przekonany o rychłym ślubie z ukochaną.
W Łubniach główny bohater nie zastał Wiśniowieckiego, więc czas swój poświęcił na spotkania z przyjaciółmi (był wśród nich Wołodyjowski), opowiadając im o bogactwach Krymu i potędze Tatarów. Nie zapomniał także napomknąć o Helenie, której przyjazdu nie mógł doczekać się tak bardzo, że wysłał do Rozłogów swojego pachołka Rzędziana, by zorientował się w sytuacji. Wkrótce mężczyzna powrócił z listem od Heleny dla Jana.
Niebawem oczy wszystkich zaczęły zwracać się w stronę południa, skąd przychodziły coraz bardziej niepokojące wieści. Wiśniowiecki, pragnąc jak najlepiej przygotować się na każdą ewentualność, chciał wysłać Bechowca na Sicz, aby ten przywiózł najnowsze wiadomości, jednak Skrzetuski usłyszawszy tylko, iż istnieje szansa na wyjazd z Łubniów, od razu dobrowolnie zgłosił się do tego zadania, pragnąć po drodze zawitać do Rozłogów. W drogę wyruszył w towarzystwie Rzędziana i czterdziestu żołnierzy.
Do Heleny Skrzetuski dotarł w drugiej połowie marca. Nie spędził z nią zbyt wiele czasu, lecz zdążył ukoić nieco stęsknione serce, najbardziej zaś cieszyła go zapowiedź wspólnej i pięknej przyszłości. Wkrótce opuścił majątek Kurcewiczów i udał się w dalszą drogę. Kolejnym przystankiem był Czehryn, gdzie przekazał książęce listy Zaćwilichowskiemu oraz spotkał się z pułkownikiem Barabaszem. Wielkie zdziwienie ogarnęło go, gdy ujrzał ucztujących Zagłobę i Bohuna. Zdziwił się, co robią w swoim towarzystwie, lecz korpulentny szlachcic prędko wyjaśnił mu całą sprawę. Miał nadzieję na przeciągnięcie Kozaków na stronę Rzeczpospolitej, oferując ich dowódcy (Bohunowi) przyjęcie pod swój herb. Z kolei młody pułkownik pragnął poślubić pewną szlachciankę, w czym bardzo pomógłby mu tytuł szlachecki.
Wkrótce Skrzetuski wyruszył łódką (tak doradzał mu Barabasz) w dalszą podróż. Targały nim złe przeczucia. Po długiej podróży poseł Wiśniowieckiego wraz z oddziałem dotarł do Kudaku – polskiej twierdzy mieszczącej się poniżej ujścia Samary. Komendant Grodzicki zapowiadał prędką wojnę z Kozakami i zaznaczał, że Kudak nie będzie w stanie długo się bronić. Zatroskany o Helenę Skrzetuski nakazał Rzędzianowi udać się do Rozłogów i zabrać ją do Łubniów. Sam, otrzymawszy czajki (lekkie łodzie) od Grodzickiego, postanowił udać się w dalszą drogę.
Dniepr nie był rzeką łatwą do pokonania ze względu na liczne wodospady. Pierwszy nocleg wypadł na wyspie Chortyca, gdzie poseł i jego oddział spotkali Kozaka, który na wieść o pełnionej przez nich misji zwołał swych pobratymców i planował związać wysłanników Wiśniowieckiego, lecz otrzymał śmiertelny cios od Skrzetuskiego. Rozpętała się walka, nad ranem do Kozaków dołączyło kilkuset Tatarów. Główny bohater poniósł ciężkie rany, natomiast jego żołnierze zostali wymordowani.
W mieście Hassan-Basza na Siczy odbywało się zebranie kozackiej starszyzny, któremu przewodził Bohdan Chmielnicki. Wyjawił on, że przejęto listy do atamana koszowego, Barabasza i Tatarczuka, których prędko okrzyknięto zdrajcami (z wyjątkiem atamana, ponieważ za niego poręczył Chmielnicki). Następnie rozsierdzony tłum wyciągnął ich z miejsca zgromadzenia i żywcem rozerwał na strzępy. Przystąpiono do przesłuchiwania Skrzetuskiego, lecz wkrótce wpadli ludzie pragnący zabić i jego. Chmielnicki miał wobec mężczyzny dług wdzięczności, więc wykupił go za 4000 talarów. Całe spotkanie zostało przerwane w momencie, gdy wszedł poseł od hetmana Potockiego i poinformował, że dowódca wysyła przeciw Kozakom oddziały pod komendą swojego syna. Wybuchła wojna.
Chmielnicki i Tuhaj-bej dobili targu i Skrzetuski mógł w końcu porozmawiać ze swoim wybawcą, który oznajmił mu, iż jest wolnym człowiekiem, a jedynym warunkiem jego bezpiecznego powrotu do Rzeczpospolitej będzie zachowanie tego, co widział dla siebie. Główny bohater odpowiedział mu, iż sprzedał interesy ojczyzny (Chmielnicki bronił się walką o dobro Kozaków).
Wkrótce wojska kozacko-tatarskie wyruszyły w drogę. Najpierw prędko rozprawiły się z niewielkim oporem polskich sił i udały w okolice Żółtych Wód. Wraz z nimi, na jednym z wozów taboru, podróżował wciąż osłabiony przez odniesioną ranę Skrzetuski. Doszło do oblężenia Kudaku, któremu z pomocą chcieli pójść stary Barabasz, pułkownik Krzeczowski oraz Flik (dowódcy okolicznych oddziałów), jednakże pułkownik zdradził Rzeczpospolitą, przechodząc ze swoimi siłami na stronę wroga. Następnie zabił Flilka, a niegodzącego się z takim postępowaniem Barabasza zgładził jego własny oddział.
Niebawem doszło do starć nad Żółtymi Wodami. Polacy, chociaż dysponowali znacznie mniejszą armią, dobrze sobie radzili, odpierając kolejne ataki nieprzyjaciela. Dopiero przekupienie Kozaków znajdujących się w armii Rzeczpospolitej zaczęło przechylać szalę zwycięstwa na stronę Chmielnickiego. Ostatecznie to one zwyciężyły bitwę, co niezwykle zasmuciło Skrzetuskiego (pocieszał go wzięty do niewoli Czarnecki). Dalszy pochód Kozaków przynosił kolejne sukcesy. Przed ich siłą ugięły się: Czehryn, Czerkasy i Korsuń. Wówczas wojsko Chmielnickiegio tak się rozsierdziło – paliło majątki, niszczyło ziemie, polowało na więźniów – że sam dowódca podjął decyzję o pozostaniu na terenach dzisiejszej Ukrainy, natomiast Skrzetuskiego postanowił wypuścić, pozwalając mu udać się do Rozłogów.
Kiedy główny bohater dotarł w końcu do majątku Kurcewiczów, jego oczom ukazały się zgliszcza. Wpadł w rozpacz, przekonany o śmierci ukochanej. Rzędzian nie pojawił się w Rozłogach – wieziony przez niego list przejął Bohun (miał rozkaz od hetmana, by kontrolować wszystkich przybyszów). Rozwścieczony Kozak (Skrzetuski wspominał o nowej obietnicy kniahini) udał się do Kurcewiczów. Ci przysięgali, iż to jemu została przeznaczona Helena, lecz on rzucił na stół listy. Rozpętała się bitwa, w której wdowa i jej synowie zginęli, zaś Bohun odniósł ranę. Helenę uratował przed najgorszym Zagłoba (wcześniej podążył za Bohunem przeczuwając, że stanie się coś złego), skłaniając ją do wspólnej ucieczki.
Szlachcic i dziedziczka Rozłogów przemierzali step. W pewnym momencie spotkali dziada i towarzyszącego mu niemowę. Nie zastanawiając się długo, Zagłoba zerwał z nich ubrania i ściął warkocz pięknej kobiecie. Dzięki temu nie zwracali na siebie uwagi w czasie wielkiego zamętu. Pierwsza możliwość pokrzepienia sił pojawiła się we wsi Demianówka, gdzie chłopi zbroili się do walki. Podróżnicy nie mogli zabawić tu długo, ponieważ Bohun pomimo rany wyruszył za nimi. Początkowo błądził, szybko jednak uświadomił sobie, że sprytny Zagłoba będzie chciał go zmylić. Kiedy już prawie dopędził uciekających, ponownie górę wzięły zdolności korpulentnego szlachcica, który wmówił chłopom podczas przeprawy promem, że ludzie Bohuna to armia książęca.
Tymczasem kolejne zwycięstwa Kozaków odbiły się szerokim echem w Rzeczpospolitej. Chmielnicki wysłał nawet list do Wiśniowieckiego, w którym pisał, że winę za całe zamieszanie ponoszą Polacy traktujący Kozaków w nienależyty sposób. Książę postanowił rozprawić się z wrogiem, w tym celu zwołał naradę. Jej obrady zakłóciły wieści o spaleniu Rozłogów, gdzie Wiśniowiecki nakazał wysłać oddział (doszło tam do spotkania żołnierzy ze Skrzetuskim). Następnie wojewoda ruski poprzysiągł, że „utopi bunt we krwi”.
Skrzetuski, który nie wiedział, co dzieje się z Heleną, podjął decyzję o poświęceniu swojego życia ojczyźnie – dużą rolę odegrał w tym ksiądz Muchowiecki, który tłumaczył, iż dobro Rzeczpospolitej powinno być najważniejsze. Wkrótce wojska Wiśniowieckiego wyruszyły na Ukrainę. W czasie niezwykle trudnej wędrówki (bagniste tereny, destrukcyjne działania miejscowej ludności) doszła do nich informacja o śmierci króla Władysława IV. Wojska Wiśniowieckiego osiągały kolejne cele, miażdżąc po drodze niewielkie siły oporu. Chmielnickiego zaczął ogarniać niepokój, lecz w żaden sposób nie potrafił zdyscyplinować swojego wojska, które z nieopisaną radością oddawało się plądrowaniu i niszczeniu wszystkiego, co mu stanęło na drodze. W końcu podjęto decyzję, że naprzeciw wojewodzie ruskiemu wyjdą Krzywonos i Pułjan. Tymczasem ludzie Wiśniowieckiego, bezlitośnie rozprawiając się ze spotkanymi po drodze Kozakami, dotarli do Machnówki, gdzie przerwali atak nieprzyjaciół. Dowodził nimi młody Krzywonos, Skrzetuski wspaniałą szarżą husarii pokonał Iwana Burdabuta. Kolejnym celem Wiśniowieckiego miała być wieś Połonne, gdzie ze swoimi oddziałami znalazł się stary Krzywonos, jednak zaczęły pojawiać się głosy o układzie z Chmielnickim, na który stronnicy wojewody ruskiego nie chcieli przystać (jego zwolennikami byli głównie posiadacze ziemscy z Ukrainy).
Wiśniowiecki wyprawił Skrzetuskiego do Koryckiego i Osińskiego – pułkowników mających wesprzeć oddziały wojewody. Otrzymali oni jednak od księcia Władysława Dominika Zasławskiego rozkaz zaprzestania walk (był on zwolennikiem paktowania z Chmielnickim). W drodze powrotnej główny bohater natrafił na oddział chłopów, których kazał wymordować – byli to zwykli grabieżcy. Wielce się zdziwił, gdy okazało się, że znajdował się pośród nich by przebrany za dziada Zagłoba. Szlachcic wyjawił namiestnikowi Wiśniowieckiego, iż Helenę ukrył w twierdzy Bar, co napełniło serce Skrzetuskiego potężną radością.
Głównodowodzący wojsk polskich w obliczu odmowy Koryckiego i Osińskiego chciał udać się pod Zbaraż. Do jego oddziałów dotarła wiadomość o rzezi, jaką Krzywonos urządził w Połonnem, mordując ok. 10000 mieszkańców. Do Wiśniowieckiego dołączył się wojewoda Tyszkiewicz i obaj udali się naprzeciw wojskom Kozaka.
W czasie wędrówki pod Połonne do wojewody ruskiego przyłączyli się także Korycki i Osiński – krwawe działanie Krzywonosa zmieniło ich stosunek do Chmielnickiego. Gdy osiągnięto zgrabioną miejscowość, stanęły naprzeciw siebie dwie wielkie armie (choć Krzywonos dysponował ok. 60000 ludzi, a Wiśniowiecki miał ich nieco ponad 10000). Bitwa zakończyła się zwycięstwem strony polskiej (bitwa pod Konstantynowem). Wielkim męstwem wykazali się w niej: Wołodyjowski (pokonanie Zaporożca), Zagłoba (całkiem przypadkowe zdobycie chorągwi kozackiej) oraz Podbipięta (pokonał Pułjana – wojownika o niezwykle potężnej sylwetce). Następnego dnia Onufry Zagłoba odniósł rany, lecz nie były one zbyt poważne i prędko wrócił do zdrowia. Natomiast polskie oddziały posuwały się naprzód, mordując niewprawione wojska Krzywonosa.
Skrzetuski udał się pod Zasław, by unieszkodliwić grasujących w pobliżu chłopów. W czasie tej wyprawy spotkał Rzędziana, który, jak się okazało, wkupił się w łaski Bohuna i miał wiele ciekawych informacji na jego temat. Wkrótce główny bohater wykonał swoją misję i dotarł pod Zbaraż. Pragnąć wreszcie spotkać się z Heleną, poprosił Wiśniowieckiego o 2 miesiące urlopu, by mógł ją odnaleźć i wziąć z nią ślub. Książę przystał na jego prośbę. Skrzetuski miał już wyjeżdżać, gdy pod Zbaraż dotarła wieść o zdobyciu Baru przez Kozaków.
Tom II
Noc. Do Czortowego Jaru zmierzają tajemniczy jeźdźcy. Jeden z nich wzywa Horpynę – odrzucającą wiedźmę. To właśnie w jej chacie Bohun ukrył Helenę, która w Barze zdobyła się na odwagę, by pchnąć go nożem. Kiedy niewiasta odzyskała siły, oświadczyła Kozakowi, że nigdy go nie pokocha. Wściekły mężczyzna poprzysiągł, że zgładzi Skrzetuskiego, a opuszczając Czortowy Jar, zwrócił się do Horpyny, by należycie pilnowała jego ukochanej.
Na wieść o zdobyciu Baru Skrzetuski wpadł w rozpacz. Wciąż pozostawał pod komendą Wiśniowieckiego, który wysłał go teraz na Jarmolińce. Podczas wyprawy nieco podpity pan Łaszcz zaczął natrząsać się z uczuciowość dowódcy i zapragnął nawet uderzyć go szablą. Mimo jego starań, Skrzetuski bez problemu wytrącił oręż z ręki mężczyzny. Rozwścieczony tym upokorzeniem, chciał Łaszcz, by główny bohater został ukarany przez Wiśniowieckiego. Ten wysłuchawszy świadków, awansował Skrzetuskiego do rangi porucznika, a Łaszczowi nakazał opuścić chorągiew.
Podjazd Skrzetuskiego osiągał spore sukcesy. Główny bohater postanowił podzielić oddziały, powierzając dowództwo nad jednym z nich Zagłobie. Przebiegły szlachcic przechytrzył tym razem sam siebie – najpierw omal nie wyrżnął orszaku weselnego, później zaś, zamroczony szlachetnym trunkiem (wraz z chorągwią), zapadł w sen, z którego wyrwał go Bohun. Kozak związał towarzysza Skrzetuskiego, krępując go za pomocą jego własnej szabli. Szlachcicowi udało się jednak zbiec, ale był pewien, że wkrótce czeka go śmierć. Wdrapał się więc na strych i dzielnie bronił przed kolejnymi atakami. Gdyby nie niespodziewany przyjazd oddziałów Wołodyjowskiego, Zagłoba z pewnością by poległ.
Zagłobie udało się podsłuchać, że Helenę ukryto gdzieś w okolicach Jampola. Bohaterowie mieli już wyruszyć na jej poszukiwanie, ale przyszła wiadomość o haniebnej klęsce polskiego rycerstwa pod Piławcami oraz odebraniu dowództwa Wiśniowieckiemu. Uciekające spod Piławców oddziały schroniły się we Lwowie. Tam odbyła się na narada – postanowiono oddać buławę Wiśniowieckiemu, ponieważ tylko on mógł skutecznie stawiać opór Chmielnickiemu.
Wkrótce Jeremi Wiśniowiecki wyruszył do Warszawy na elekcję, by poprzeć na niej młodszego brata Jana Kazimierza – królewicza Karola. W drodze spotkał żonę reazem z orszakiem, w którym znajdował się Charłamp, zakochany w Anusi Borzobohatej, jednej z dwórek Gryzeldy. Mężczyzna stwierdził, iż Wołodyjowski próbuje odebrać mu odebrać i postanowił wyzwać go na pojedynek mający odbyć się, gdy żołnierz będzie dysponował czasem.
Zagłoba i Wołodyjowski udali się do karczmy. Ich oczom ukazał się Bohun. Przybył on w roli posła hetmana Chmielnickiego do Jana Kazimierza. Szybko doszło do pojedynku między mężczyznami, który wygrał przyjaciel Skrzetuskiego. Zgodnie z umową, Kozak podał mu przybliżoną lokalizację miejsca, gdzie znajdowała się Helena. Chociaż został pozostawiony ranny na polu, nie umarł. Zagłoba zaś pogodził Charłampa z Wołodyjowskim.
Wszyscy byli jednak przekonani o śmierci Bohuna, a Wołodyjowski za zgładzenie go otrzymał nagrodę od Wiśniowieckiego – cenny pierścień oraz możliwość udania się do Zamościa, gdzie przebywał Skrzetuski, by powiadomić przyjaciela o sytuacji Heleny. Zagłoba i pan Michał wyruszyli czym prędzej. W drodze spotkali Podbipiętę jadącego do księcia, od którego dowiedzieli się, że bohater wyruszył na poszukiwania niewielkich grup Kozaków. Zagłoba i Wołodyjowski ledwie przybyli do Zamościa, już musieli wracać do Zbaraża. W międzyczasie przyszły wieści o wyborze nowego króla (Jana Kazimierza). Po powrocie mężczyźni dowiedzieli się, iż Skrzetuski wyruszył do Jahorlika.
Główny bohater pragnąc za wszelką cenę odnaleźć ukochaną, postanowił nawet dołączyć do komisarzy wysłanych przez nowego króla do Chmielnickiego (dotarł do nich w chłopskim przebraniu). Był świadkiem, jak wręczano mu buławę i chorągiew z orłem. Nigdzie jednak nie mógł odnaleźć Bohuna. W końcu od samego hetmana dowiedział się o jego śmierci. Otrzymał od niego także piernacz i list do metropolity oraz rozkaz, by ten, kto przetrzymuje Helenę, oddał ją Skrzetuskiemu.
Wołodyjowski i Zagłoba przebywali w Zbarażu. W czasie jednej z wypraw dotarły ich słuchy, że Kurcewiczówna umarła, a wieść tę rozpowiadać miał rycerz Skrzetuski. Nieco wcześniej otrzymali od niego list, iż sam Chmielnicki wsparł go w poszukiwaniach. Niemalże stracili nadzieję. Wszystko zmieniło się wraz z przybyciem do Zbaraża Rzędziana. Bohun miał go za swojego przyjaciela (opatrywał jego ranę), więc zdradził mu miejsce, w którym przetrzymywano Helenę i dał odznakę oficerską. Postanowiono wyruszyć, by uwolnić piękną niewiastę.
Przebrani za Kozaków mężczyźni dotarli do Czortowego Jaru, gdzie Rzędzian zastrzelił Horpynę (święconą kulą), a Zagłoba powalił Czeremisa (jej pomocnika). Ostatecznie udało im się uratować Helenę. Do Zbaraża wracali bardzo szybko. Wielkie było ich zdziwienie, gdy w Płoskirowie ujrzeli Bohuna – musieli więc włożyć w jazdę jeszcze więcej sił, żeby uniknąć pościgu. Któregoś dnia zostali jednak zaatakowani przez Tatarów. Rzędzian pędził z kniaziówną najszybciej jak mógł, dwaj mężczyźni zaś zostali, by zatrzymać pościg nieprzyjaciela. Ostatecznie ukryli się, gdyż doszło do starcia między Tatarami i Polakami, które zakończyło się zwycięstwem rodaków. Zagłoba i Wołodyjowski postanowili więc wrócić do Zbaraża, lecz nie mówić niczego Skrzetuskiemu, ponieważ nie wiedzieli, co stało się z Rzędzianem.
Po powrocie do twierdzy zobaczyli większość oddziałów książęcych. Po kilku dniach przyjechał sam Wiśniowiecki, wiodąc ze sobą niemałą ilość wojska. Wobec potęgi wojsk nieprzyjaciela nie była to znaczna siła – Chmielnicki miał po swojej stronie ok. 300000 wojska, a wojewoda ruski ledwie 15000. Już następnego dnia pod murami pojawili się pierwsi Tatarzy, prawdziwe natarcie miało jednak miejsce dopiero po kolejnym świcie. Chmielnicki nie odniósł wprawdzie sukcesu, a jego wojska zostały mocno poturbowane (Skrzetuski ranił Tuhaj-beja, Podbipięta wymordował wielu Tatarów, rozbijając ich oddziały swoim wojskiem), lecz wciąż zdecydowanie przeważał ze swoją armią. Nieco gorzej radziła sobie druga strona obrony, której opór Burłaj niemal przełamał, ale husaria oraz męstwo Zagłoby ocaliły obrońców.
Od tego czasu Chmielnicki prowadził regularne oblężenie. Często jego wojska atakowane były przez bohaterskich obrońców (np. Podbipięta rzucający kamieniem w ruchomą wieżę, zdobycie wrogiego szańca przez Wołodyjowskiego i Skrzetuskiego). W walkach nie było jednak żadnych postępów. Oddziały obrońców były coraz bardziej przetrzebione, ale nadal dobrze sobie radziły. Oblegający nie mieli natomiast żadnego planu. Dnia 24 lipca Kozacy zaproponowali nawet rozejm, lecz oferowane przez nich warunki były nie do przyjęcia dla Wiśniowieckiego.
Kolejnej nocy odbył się atak, w czasie którego Longinus Podbipięta ściął trzy tatarskie głowy jednym cięciem. W ten sposób wypełnił przyrzeczenie (przyrzekł, że powtórzy wyczyn swojego przodka spod Grunwaldu) i mógł w końcu myśleć o porzuceniu ślubów czystości. Szybko wyraził także chęć wyruszenia z poselstwem do króla, by uzmysłowić mu ciężką sytuację obrońców Zbaraża. Do misji tej zgłosili się wszyscy czterej bohaterowie, lecz Wiśniowiecki jako pierwszego wybrał właśnie potężnego mężczyznę. Niestety, Podbipięcie nie udało się dotrzeć do władcy. Kiedy niemal już przemknął przez obóz wroga, otoczyli go Tatarzy. Drobni wojownicy nie mieli z nim żadnych szans w walce wręcz, ale ostrzelali go z łuków. Podbipięta zmarł.
Następnego dnia oczom obrońców Zbaraża ukazało się nafaszerowane strzałami ciało przyjaciela. Odebrano je nieprzyjaciołom i z wielką czcią złożono w grobie. Kolejnego wieczora wyruszył Skrzetuski, któremu udało się przedostać przez zabudowania wroga. W końcu dotarł przed oblicze władcy – stanął przed nim nie jako bohaterski obrońca, lecz jako wyczerpany i umęczony nędzarz. Po wysłuchaniu go król postanowił wyruszyć Wiśniowieckiemu z odsieczą.
Wyczerpany Skrzetuski wracał do sił przez kilka dni. Kiedy w końcu się obudził, zobaczył ujrzał twarz swojego pachołka, Rzędziana. Ten wyjawił mu prawdę o podróży po Helenę, jej odzyskaniu i późniejszym starciu z Tatarami. Kobieta właśnie powoli zbliżała się do Toporowa (tutaj przebywał król). W tym samym czasie przybyli Zagłoba i Wołodyjowski, którzy przynieśli wiadomość o ugodzie zborowskiej.
Następnie wszyscy wyruszyli na spotkanie Helenie, a wiwatom i szczęściu nie było końca. W dodatku Wołodyjowski pojmał Bohuna i oddał go Wiśniowieckiemu, ten zaś przekazał go Skrzetuskiemu. Ten jednak nie chciał mścić się na Kozaku (ani wydawać go Rzędzianowi). Puścił Bohuna wolno.
Epilog
W Epilogu pojawia się informacja, że pokój zborowski nie zakończył walk z Kozakami – już kilka lat później nawałnica wojenna znów ogarnęła Rzeczpospolitą. Chmielnicki i chan dysponowali wojskiem sięgającym niemal 500 000 żołnierzy (w rzeczywistości liczba ta była znacznie mniejsza) i spotkali się z Janem Kazimierzem pod Beresteczkiem. Po stronie polskiej walczyło ponad 100000 żołnierzy (również tę liczbę określają historycy jako mniejszą), a starcie okazało się olbrzymim zwycięstwem Polaków, którzy wręcz rozgromili nieprzyjaciół. Chmielnicki i Tuhaj-bej uciekli, a nowy dowódca – Bohun – nie chciał iść na żadne ustępstwa. Z tego powodu doszło do okrutnej rzezi. Ciała przywódcy nigdy nie odnaleziono. Po upadku powstania odbudował on Rozłogi, gdzie żył do późnej starości.