Usłyszał krzyk pawia.
Dajmonion
Tomasza przyjął posadę lekarza i zamieszkał w pobliżu kopalni. Spotykał się z inżynierem, bo nie miał innych znajomych, lecz jego towarzystwo przygnębiało go, wzmagało dziwną trwogę. Któregoś dnia otrzymał dziwny liścik od Korzeckiego. Cytat z Sokratesa zapisany na skrawku papieru. Judym wybrał się do inżyniera z wizytą. W bramie stał furman i mówił coś o Korzeckim. Judym wsiadł do dorożki, która szybko odjechała.
Przed kamienicą, w której mieszkał inżynier, zgromadził się tłum ludzi. W mieszkaniu Judym zobaczył Korzeckiego z roztrzaskaną głową, całego we krwi. Szuflada była otwarta, a w niej atlas anatomiczny otwarty na stronie z czaszką, na której była narysowana czerwona linia prowadząca od tyłu głowy do lewego oka. Do pokoju wszedł jakiś blondyn. Pochylił się nad zwłokami i próbował obudzić inżyniera. Potem przysiadł i coś szeptał. Judym patrzył w milczeniu na tę scenę.
Rozdarta sosna
W początkach września Judym mógł wreszcie zobaczyć się z narzeczoną. Jechała ona wraz z Niewadzką i jej wnuczką do Włoch, by tam spotkać się z Karbowskimi. W drodze zatrzymywały się w Częstochowie i Joasia mogła przyjechać na jeden dzień do Zagłębia. W liście napisała, że nie chce nikogo odwiedzać. Judym nie potrafił odgadnąć, co to oznacza. Z samego rana wybrał się po Joasię na dworzec.
Długo milczeli. Potem zaczęli rozmawiać o różnych nieistotnych sprawach. Joasia zwracała się do niego oficjalnie. Chciała zobaczyć kopalnię. Później Judym zaprowadził ją do swoich podopiecznych. W końcu zapytał, gdzie zamieszkają. Joasia odpowiedziała, że tam, gdzie będzie chciał. Ona może mu pomagać w pracy nawet tu.
Joasia roztaczała wizję ich wspólnego domu. Nie chciała luksusów. Mówiła, że uczyła się, jak prowadzić dom. Judym przerwał jej mówiąc, że musi zburzyć te chaty, bo nie może patrzeć, jak ludzie umierają od cynku.
Powiedział jej, że kocha ją ponad wszystko, lecz miłość do niej go zmienia. Nie może odzyskać spokoju. Jest lekarzem, musi pomagać innym. Chce spłacić swój dług i dlatego musi wyrzec się własnego szczęścia. Poszli do lasu. Dziewczyna długo płakała. W końcu wstała i życzyła mu szczęścia. Odjechała.
Judym położył się na ziemi. Słyszał huk dynamitu. Patrzył na rozdartą sosnę stojącą na urwisku. Zdawało mu się, że słyszy płacz. Nie wiedział, czy to płacz Joasi, lochów kopalni czy tej rozdartej sosny.