Rafał Olbromski spędza zimę w domu rodziców, oddając się typowym szlacheckim rozrywkom: polowaniom, kuligom, tańcom i flirtom. Potem wraca do szkoły. Mieszka razem z Krzysiem na stancji u profesora.
Któregoś dnia wpadają na pomysł, żeby wyrwać się na rejs łódką. Pożyczyli czyjąś łódź i popłynęli Wisłą. Szybko poniósł ich prąd, zgubili się w ciemności i wyszli na krę, myśląc że to brzeg. Lód się załamał i obaj wpadli do wody. Rafał, który był silniejszy, rozebrał ich obu, żeby mokra odzież nie krępowała im ruchów. Nadzy i przemarznięci dotarli w końcu na stancję. Rafał bardzo się obawiał, że słaby i chorowity Krzyś przez niego umrze. Sam zniósł tę wyprawę dobrze, a kiedy profesor kazał Filipowi zbić go za karę, Rafał zaatakował oprawcę nożem i uciekł. Został za to wyrzucony ze szkoły w Sandomierzu i musiał wrócić do gospodarstwa ojca, gdzie bardzo się nudził.
Początkowo ojciec bardzo się gniewał i w ogóle nie rozmawiał z synem, tak jak i pozostali domownicy, ale w końcu przebaczył mu. Którejś nocy Rafał potajemnie zabrał ulubioną klacz ojca i wybrał się do ukochanej Heleny. W drodze powrotnej napadły go wilki, zabiły konia, a on sam ledwie uszedł z życiem. Uratował go przejeżdżający