Tren VII to przykład rozpamiętywania zmarłego określanej jako comploratio, czyli opłakiwanie. Poeta skupia się przede wszystkim na swoim żalu po stracie córki.
Utwór rozpoczyna apostrofa, połączona z pytaniem retorycznym, zaadresowana do przedmiotów pozostałych po zmarłej Urszulce:
Nieszczęsne ochędóstwo, żałosne ubiory/ Mojej namilszej cory!/ Po co me smutne oczy za sobą ciągniecie,/ Żalu mi przydajecie? (…).
Widok ubrań i innych rzeczy należących do ukochanej córeczki nieustannie przypominają ojcu o jej śmierci. Dom wciąż pełen jest przedmiotów z nią związanych. W dalszych wersach poeta wymienia je bardziej szczegółowo: „Już letniczek pisany/ I ploteczki wniwecz, i paski złocone”. Posługując się zdrobnieniami, poeta mówi tak, jakby zwracał się do dziecka.
Widok „nieszczęsnego ochędóstwa” stanowi pretekst do kolejnego wybuchu żalu. Podmiot liryczny z rozpaczą stwierdza: „Ujął ją sen żelazny, twardy, nieprzespany...”. W tych trzech epitetach zawiera się ogromny ból, wywołany świadomością nieodwracalności śmierci. Śmierć, która w całym cyklu ukazana jest jako niepobożna, zła, okrutna i niesprawiedliwa, zostaje tutaj nazwana „snem żelaznym”, twardym i nieprzespanym, a więc: bezlitosnym, zimnym, nieprzyjaznym i nigdy się niekończącym.
Ta świadomość nieodwracalności losu, poczucie niepowetowanej straty prowadzi podmiot liryczny do dalszych refleksji. Z wyrzutem obwinia on życie, że nie potoczyło się tak, jak powinno było. W serii zaprzeczeń ukazuje przyszłość, jaką powinna mieć Urszulka:
(…) Nie do takiej łożnice, moja dziewko droga,/ Miała cię mać uboga/ Doprowadzić! Nie takąć dać obiecowala/ Wyprawę, jakąć dała (…).
Przyjmuje się za naturalną taką kolej rzeczy, kiedy rodzice wychowują dzieci, by później one same założyły rodzinę. Ojciec i matka powinni wydać córkę za mąż, oddać ją w objęcia oblubieńca, a nie śmierci. Ten fragment oparty jest na owym przeciwstawieniu wesela i pogrzebu, łoża małżeńskiego i trumny, posagu i symbolicznej grudki ziemi.
Napięcie w wierszu stopniowo wzrasta, a rozpacz rodziców się pogłębia. Wizja potencjalnie szczęśliwej przyszłości dziecka jedynie wzmaga ich ból. Punkt kulminacyjny smutek osiąga w ostatnich wersach: „Niestetyż, i posag, i ona/ W jednej skrzynce zamkniona!”. Zestawienie niedoszłej skrzyni z posagiem i trumny, w której spoczywa córka, robi duże wrażenie i w swoisty sposób naznacza śmiercią także żyjących, tu – rodziców.
Tren VII wyróżnia się prostotą, oszczędnością w zastosowaniu środków artystycznych. Nie ma tu charakterystycznych dla większości trenów odwołań do antyku czy Biblii, nie pojawia się też spersonifikowana śmierci czy mądrość. Są za to przedmioty codziennego użytku, sukienki i wstążki, które pozostały po małej dziewczynce.
Główny środek artystycznego wyrazu stanowi tu wersyfikacja, odbiegająca od tej w pozostałych utworach cyklu. Wiersz sylabiczny nie jest regularny, trzynastozgłoskowiec przeplata się z siedmiozgłoskowcem. Ta nieregularność dobrze oddaje trud, z jakim przychodzi ojcu mówić o swoim cierpieniu. Podkreślają go dodatkowo przerzutnie, sugerujące załamywanie się głosu poety.