Pierwszy utwór z cyklu XIX Trenów Jana Kochanowskiego w pewnym stopniu wprowadza odbiorcę w sytuację liryczną i zapowiada dalszy ciąg. Już w tym utworze podmiot liryczny daje się poznać jako nieszczęśliwy ojciec, poeta i filozof. Te trzy role będą nieustannie obecne w całym cyklu.
Tren I rozpoczyna się rozbudowaną apostrofą skierowaną do „wszytkich smutków” – jedno zdanie rozciąga się na osiem kolejnych wersów. Od razu buduje się także nastrój bólu i cierpienia, podmiot liryczny zaprasza owe smutki:
(…) za raz w dom się mój noście,/ A mnie płakać mej wdzięcznej dziewki pomożcie (...).
Poeta zastosował tu antropomorfizację smutków, żalów i frasunków.
Utwór, podobnie jak kolejnych czternaście trenów, napisany został regularnym wierszem sylabicznym. W Trenie I poeta posłużył się dwunastozgłoskowcem. Rymy są parzyste, żeńskie, jednak rytm bywa zaburzony, co sprawia, że wypowiedź o jednolitym metrum staje się niespokojna, jakby jej autor, pogrążony w rozpaczy, mówił urywanymi zdaniami.
Wyrażeniu bólu służą także wyliczenia, zawarte w pierwszych wersach. Autor odwołuje się tu do znanych z literatury motywów cierpienia – wzywa na przykład „łzy Heraklitowe” czy „skargi Symonidowe”. Heraklit znany jest w tradycji literackiej ze swojego pesymizmu, smutnych rozważań na temat marności ludzkiego losu, nietrwałości życia, Symonides z kolei zasłynął jako autor wzruszających trenów. Odwołania te pokazują z jednej strony, że podmiot liryczny nie jest w swoim doświadczeniu straty odosobniony, z drugiej zaś – sytuują jego cierpienie pośród tych najdotkliwszych.
Osobiste cierpienie zostało bezpośrednio wyrażone w słowach:
(…) Wszytki troski na świecie, wszytki wzdychania/ I żale, i frasunki, i rąk łamania,/Wszytki a wszytki za raz w dom się mój noście,/ A mnie płakać mej wdzięcznej dziewki pomożcie,/ Z którą mię niepobożna śmierć rozdzieliła (…).
Podmiot liryczny wypowiada się w pierwszej osobie nazywając swoje cierpienie. W pozostałych wersach pojawia się pewien dystans. Kochanowski stosuje alegorię – ukazuje Urszulkę jako słowika pożeranego przez okrutnego smoka. Śmierć, określona wcześniej jako „niepobożna”, teraz przybiera postać apokaliptycznego potwora. Owa niepobożność może być rozumiana jako pogwałcenie praw Bożych, według których dzieci nie powinny umierać przed swoimi rodzicami. Tu łakomy smok pluje na bezbronnego słowika na oczach jego zrozpaczonej matki. Ta wzruszająca scena podkreśla bezsilność rodziców wobec śmierci.
Alegoria ta, stanowiąca jakby odrębny epizod, relacjonowana jest w sposób bardzo emocjonalny. Poeta posłużył się tu wykrzyknieniami, epitetami („łakome gardło”, „uboga matka”, „słowiczki liche”) oraz przerzutnią, która podkreśla dramatyzm sytuacji:
(…) Uboga, a na zbójcę co raz się miece,
Prózno! (…).
W ostatniej części utworu pojawia się refleksja nad tym, jaką postawę powinien przyjąć człowiek cierpiący, zakończona jest ona pytaniem retorycznym:
(…) Nie wiem, co lżej: czy w smutku jawnie żałować,/ Czyli się z przyrodzeniem gwałtem mocować?
Kochanowski, który w swoich pieśniach i fraszkach dał się poznać jako zwolennik filozofii stoickiej, teraz zaczyna powątpiewać w jej sens. Stoicy nakazywali wszak ze spokojem, „sercem jednakim”, przyjmować wszelkie zrządzenia losu. I teraz ich głos doradza: „Prózno płakać”, na co pogrążony w rozpaczy ojciec odpowiada: „wszystko prózno”.
Utwór zakończony pytaniem zapowiada dalszą część rozważań. Polemika z myślą stoicką zostanie rozwinięta w kolejnych utworach cyklu.
O renesansowym charakterze utworu świadczy wybór gatunku – tren wywodzi się ze starożytności. Poeta zachowując wszystkie wymogi formalne, wyłamał się jednak z tradycji, czyniąc bohaterką cyklu kilkuletnią córeczkę.
Ponadto, można w Trenie I odnaleźć liczne nawiązania do kultury starożytnej, jak na przykład przywołanie postaci Heraklita i Symonidesa oraz stoicyzmu. Obok antycznych motywów wyraźne są także nawiązania do Biblii, np.: do Apokalipsy św. Jana czy Księgi Koheleta.