Kolejny utwór z cyklu „Trenów” Kochanowskiego poświęcony został refleksji nad cnotą. Tekst rozpoczyna się od dramatycznego wykrzyknienia wypowiedzianego przez umierającego Brutusa (zabójca Cezara): „Fraszka cnota!”. Krótki okrzyk staje się dla podmiotu lirycznego punktem wyjścia do filozoficznej refleksji.
Poeta zastanawia się nad tym, w jakim stopniu cnota jest w stanie uchronić kogokolwiek przed niesprawiedliwościami losu. Autor wymienia kolejne okoliczności, w których podaje się w wątpliwość sens hołdowanie cnocie:
(…) Kogo kiedy pobożność jego ratowała?
Kogo dobroć przypadku złego uchowała? (…).
Dodatkowo, poeta zauważa, iż los ludzki podlega działaniu tajemniczego fatalistycznego czynnika (zła? szatana? przypadku?), określanego mianem „nieznajomego wroga”. Autor kpi ze starań tych, którzy spędzili swoje życia na odkrywaniu jego tajemnic, badaniu prawidłowości rządzących ludzkim losem; poeta ma na myśli również siebie samego. Po latach – a zwłaszcza w obliczu śmierci dziecka – cała zdobyta wiedza czy – szerzej – życiowa mądrość okazała się zupełnie bezużyteczna.
Poeta doświadczony głębokim cierpieniem dokonuje światopoglądowego „rachunku sumienia”. Rozlicza wartości, którym był wierny, nie znajdując w nich obecnie żadnego pocieszenia. W obliczu tajemnicy śmierci ludzka wiedza i pewność tej wiedzy okazują się jedynie „snem lekkim”.
W dwóch ostatnich wersach podmiot liryczny skarży się, że poprzez swoje zwątpienie stracił nie tylko możliwość pociechy, traci też powoli własny rozsądek.
Tren XI to utwór regularny (wersy trzynastozgłoskowe), ma rymy parzyste (aabb). Środki stylistyczne: wykrzyknienia, powtórzenia („Fraszka, kto się przypatrzy, fraszka z każdej strony!”), pytania retoryczne („Żałości! co mi czynisz?”).