czko.
Sporo osób zebrało się na rynku. Wydawane przez nich okrzyki mieszały się z odgłosami bitwy. W końcu ktoś zakrzyknął coś z dachu, a wszyscy ludzie zaczęli uciekać. Wieczorem niebo zaszło chmurami, niemal wszyscy ludzie pozostali w domach. Przez ulice przewalały się różne oddziały.
Niebawem w domu narratora pojawił się pan Dobrzański. Opowiadał, że wojsko opuściło już miasto. Przytoczył także historię kasjera, który tak bardzo chciał uciec, że podobno przebrał się za kobietę.
Kiedy już miał wychodzić, przed domem rozległy się głośne kroki. Przez drzwi weszła wysoka, siwa postać. Mężczyzna przyprowadził Władka, któremu uratował życie, przechowując rannego w domu. Między nauczycielem i tajemniczym mężczyzną wywiązała się rozmowa. Okazało się, że niegdyś razem walczyli. Później ów „zdrajca” udał się na emigrację, gdzie porzucił marzenia o szybkim odzyskaniu niepodległości na drodze walki zbrojnej. Miał świadomość, że nie miało to sensu. I chociaż pomagał dawnym towarzyszom, zaczęli oni nazywać go zdrajcą. Kiedy mężczyźni wszystko sobie wyjaśnili, nauczyciel chciał zaprosić dawnego kapitana do siebie. Ten jednak odmówił. Także matka narratora zorientowała się, że źle go oceniła i złożyła mu obietnicę dozgonnej wdzięczności.
Następnego dnia do domu narratora przyszedł kasjer. Od progu zaczął się chwalić, że nocą dokonał bohaterskiego czynu – wydał żołnierzom zdrajcę. Ci złapali go i powiesili. Wiadomość ta spadła jak grom z jasnego nieba na Władka i pana Dobrzańskiego, który wyzwał kasjera na pojedynek.
Matka i narrator pobiegli do domu starca, by pomodlić się nad jego ciałem. Wkrótce obok jego domu znalazł się krzyż, a na nim napis „…światłość wiekuista…”.