jej jechać samej taki szmat drogi. Poszli do wynajmowanego mieszkania. Wiktor musiał iść do pracy. Dzieci pobiegły za nim. Wiktorowa została sama.
Patrzyła przez okno. Widziała salkę, a w niej inwalidów. Było jej smutno. Ktoś zapukał do drzwi. Jakiś mężczyzna krzyczał na nią, ale nie rozumiała, co mówi. Po jakimś czasie wrócił Wiktor wraz z owym zdenerwowanym człowiekiem. Dzieci Judymów zniszczyły mu winorośl. Okazało się, że trzeba będzie za nią zapłacić, a mieszkanie opuścić. Wiktor powiedział, że zamierza wyjechać do Ameryki. Wiktorowa wiedziała, że nigdy już nie zobaczy Warszawy.
O zmierzchu
Judym miał sporo obowiązków. Pracował w szpitalu, w zakładzie, zajmował się chorymi. Najbardziej lubił wieczory. Wtedy chodził do parku. Tam też przychodziła Joasia i Wanda i razem spacerowali. Tomasz kochał Joannę z całego serca, lecz nigdy nie wyznał jej swojego uczucia. Bał się, że ukochana kiedyś zniknie z jego życia.
W połowie czerwca Judym spotkał Joasię na drodze do wsi. Szedł na wizyty do chorych. Dziewczyna skłamała, że szła na spacer. Wyznała, że zwróciła na niego uwagę trzy lata temu, gdy widziała go kilkukrotnie, jak jechał tramwajem na Chłodną. Gdy doszli do wsi, Judym poszedł na wizyty, a ona pozostała na zewnątrz. Wizyty długo trwały, lecz dziewczyna mimo to czekała na Tomasza. Szli drogą do Cisów. Tomasz powiedział, że wie, dlaczego trzy lata temu zwróciła na niego uwagę. Powiedział, że pewnie przeczuwała, że to on będzie jej mężem. Dziewczyna zapytała, czy jest tego pewien. On objął ją i pocałował.
Szewska pasja
Administrator opóźnił szlamowanie zbiornika. Później do Cisów przyjechali kuracjusze i nie można było już podjąć prac z nim związanych, toteż administrator zarządził wykopanie rynny i spuszczanie wody i błota do rzeki, z której wodę czerpali mieszkańcy wioski. Kiedy Judym zobaczył rynnę, chciał się dowiedzieć, dokąd są spuszczane ścieki, ale potem zamyślił się. Z odrętwienia wyrwał do dopiero widok Węglichowskiego i administratora. Stali przy śluzie. Początkowo nie chciał z nimi rozmawiać, a i oni ignorowali go. Minął ich, lecz po chwili zawrócił.
Zarzucił im, że Cisy dostarczają jedynie zamulonej wody wiosce, kuracjuszy zaś karmią kłamstwami. Nie chciał zgodzić się na to, by szlam był odprowadzany do rzeki dostarczającej wodę pitną do wioski. Kłótnia przerodziła się w szarpaninę, skutkiem której Judym wepchnął administratora do szlamu i odszedł.
Gdzie oczy poniosą
Po awanturze dostał list od dyrektora zawiadamiający go, iż rozwiązuje z nim umowę w trybie natychmiastowym. Wieczorem przyszła do niego Joasia. Przytulił ją i wyjaśnił, co zaszło. Powiedział, że musi opuścić Cisy i że nie mógł postąpić inaczej. Dziewczyna szybko odeszła, a on rozmyślał długo w nocy. Nie miał siły opuszczać tego wszystkiego, co było jego domem przez ostatni rok.
Pomyślał, że może wyjechać na jakiś czas. Potem zjedna sobie żonę dyrektora i wróci. Zacznie życie od nowa. Weźmie cichy ślub z Joasią. Rano obudził się i zaczął przygotowywać do wyjazdu. Było mu smutno, że opuszcza miejsce, które było jego domem.
Gdy czekał na przesiadkę, zobaczył w tłumie inżyniera Korzeckiego, którego poznał jeszcze w Paryżu. Korzecki podszedł do Judyma. Pytał o pracę. Judym nie był w stanie z nim rozmawiać. Inżynier uszanował to. Zaproponował, by pojechał z nim do Sosnowca, tam będzie mógł odpocząć, a potem znajdzie sobie pracę. Początkowo Tomasz był niechętny temu pomysłowi, lecz ponieważ nie miał gdzie się zatrzymać w Warszawie, w końcu się zgodził. Podróż minęła w milczeniu. Tomasz bardzo tęsknił za Joanną. Późnym popołudniem dotarli do Zagłębia.
Mężczyźni udali się powozem