Opowiadania Tadeusza Borowskiego przedstawiające życie w obozie Auschwitz-Birkenau stanowią wstrząsającą relację z miejsca, w którym panuje „dziwne opętanie człowieka przez człowieka”. Słowa te – pochodzące z opowiadania pt.: „U nas w Auschwitzu” – stanowią doskonałą metaforę losu ludzi trafiających do nazistowskich lagrów, którzy niezwykle szybko znajdowali się pod wpływem nieludzkiej, okrutnej siły.
Coś tajemniczego kryło się w murach obozu. Stanowiły one nie tylko fizyczną granicę, której przekroczenie kończyło się najczęściej śmiercią osadzonego, ale również barierę skutecznie niwelującą jakiekolwiek wpływy świata zewnętrznego. W przestrzeni roztaczającej się za murami nie było miejsca dla wartości znanych ludziom z życia toczonego przed znalezieniem się w Auschwitz. Prędko porzucali oni swoje przekonania i ideały, koncentrując wszystkie siły na jednym wyłącznie celu – przetrwaniu.
By przeżyć, człowiek noszący pasiak musiał doskonale przystosować się do zasad panujących w obozie. Pierwszą z nich było zupełne podporządkowanie się swoim oprawcom. Tylko karne i bezdyskusyjne wypełnianie ich rozkazów mogło ocalić życie więźnia. Jeśli osadzony okazywał się naprawdę pokorny, karny i uległy, mógł liczyć na awans (przykładem może być postać Stefana z „Bitwy pod Grunwaldem”). Znaczące zmiany zachodziły także w relacjach międzyludzkich. Każdy akt litości był zarazem oznaką słabości. Osadzony musiał być bezwzględny – walczyć o swoje jak drapieżnik i bezwzględnie wymierzać sprawiedliwość, kiedy doznał krzywdy. Prawo silniejszego było w obozie najważniejsze. Najbardziej znaczący byli, rzecz jasna, esesmani oraz funkcyjni, lecz w świecie więźniów wielkie znaczenie miały spryt oraz siła fizyczna. Sprawność nie tylko gwarantowała przeżycie (kryterium przydatności do pracy), ale pozwalała także pomścić doznane krzywdy, odebrać słabszemu jedzenie itp.
W poszczególnych tekstach Tadeusza Borowskiego pojawia się wiele przykładów bohaterów, których można określić mianem zlagrowanych. Jednym ze sztandarowych przykładów jest Żyd Beker – postać ukazana w „Dniu na Harmenzach”. W podpoznańskim lagrze pełnił on funkcję lageraltestera, miał więc władzę, a także wyższe racje żywnościowe. Stary mężczyzna opowiadał, że w miejscu tym panował taki głód, iż ludzie patrzyli na siebie jak na pożywienie (sam tego doświadczył). Nie mogły więc dziwić kradzieże żywności, skoro każdy starał się przeżyć. Beker bezwzględnie wymierzał „sprawiedliwość”, każąc wieszać nawet za przywłaszczenie sobie kostki margaryny. Dowodem jego lojalności wobec oprawców była decyzja o skazaniu na śmierć własnego syna. Beker nie wahał się – pragnął przeżyć i móc się najeść, a tylko postępując w ten sposób, mógł zapewnić sobie przetrwanie.
W opowiadaniu pt.: „Proszę państwa do gazu” Borowski udowadnia, że człowiek nie musiał być więźniem obozu, aby postępować podobnie jak osadzony – wystarczył sam strach o życie. Z przybywających wagonów wysiadało wielu ludzi. Matki z dziećmi kierowane były na samochody kierujące się bezpośrednio do komór gazowych. Niektóre z nich wiedziały, co je czeka, dlatego próbowały pozbywać się dzieci, wyrzekały się ich bez zastanowienia, żeby nie musieć zginąć.
We wszystkich opowiadaniach Borowskiego pojawia się Tadek – narrator – postać często utożsamiana z samym autorem. Losy głównego bohatera pozwalają na prześledzenie procesu przemiany jednostki w zlagrowaną. Narastająca obojętność Tadka widoczna jest w „Proszę państwa do gazu”, kiedy wraz z Henrim udaje się na rampę, by rozładowywać kolejne wagony. Początkowo zastanawia się jeszcze, czy są dobrymi ludźmi, czuje wyrzuty sumienia z powodu przejawianej wobec więźniów nienawiści. Później jest mu to już obojętne, pragnie jedynie przetrwać i zdobyć co nieco dla siebie.
Bolesną prawdę o „dziedzictwie” nazistowskich obozów ukazuje opowiadanie pt.: „Bitwa pod Grunwaldem”. Jego akcja toczy się w Bawarii, na krótko po zakończeniu wojny. Tadek i inni więźniowie, przetransportowani uprzednio do Niemiec, znajdowali się w dawnej bazie wojskowej, gdzie pod opieką amerykańskich żołnierzy oczekiwali na uwolnienie. Chociaż oswobodzenie było tylko kwestią czasu, ludzie zachowywali się identycznie jak wtedy, kiedy byli więźniami obozu. Kradzieże jedzenia, wzajemna agresja i przemoc nikogo nie dziwiły. Szczególnie wyraźnie pokazują to wydarzenia mające miejsce po ogłoszeniu wiadomości o wywózce. Ludzie wpadli w szał, niszczyli wszystko i rozkradali, co się tylko dało. Nie interesowało ich, że zabierane przedmioty należały do ludzi, których znali. Znamienna jest tu również postawa Tadka – kiedy Nina została postrzelona, narrator nie rozpacza po jej śmierci. Zastanawia się nad własnym życiem i przyszłością.
Człowiek zlagrowany był wytworem nazistowskich obozów koncentracyjnych – miejsc degradujących wszelkie wartości, z człowieczeństwem na czele. W opowiadaniach Borowskiego wiele znajdziemy przykładów ludzi zlagrowanych, starających się po prostu, wyłącznie przeżyć. Z drugiej strony, autor ukazuje także postaci próbujące zachować godność, ocalić resztki wartości (np. ruda blokowa i Mirka z opowiadania „Ludzie, którzy szli”). Mimo wszystko, ludzkie odruchy musiały być skrzętnie maskowane, ponieważ każdy akt słabości mógł wzbudzić czujność Niemców. W obozach koncentracyjnych same podejrzenia wystarczyły, by zginąć.