Namiastka „kultury” w Auschwitzu
„U nas w Auschwitzu” przynosi wiele wstrząsających, ale i trafnych, spostrzeżeń narratora Tadka, dotyczących metod niszczenia i upadlania człowieczeństwa przez niemieckich agresorów. Bohater nie może zrozumieć bierności ludzi wobec wszechobecnej śmierci i permanentnego zagrożenia, właściwych dla życia w obozie. Nie wie, dlaczego ogromne masy ludzi okazują obojętność względem bliźnich doznających upokorzeń, napaści i krzywd. Wysuwa więc hipotezę, że odpowiedzialna jest za to okrutna mistyfikacja nazistów, którzy oferują osadzonym namiastkę normalnego życia wewnątrz obozu.
W obozie macierzystym działała orkiestra, funkcjonowała biblioteka oraz miały miejsce wydarzenia sportowe (np. pojedynek bokserski). Wystarczało to, aby napełnić więźniów dumą – w końcu warunki w „ich” obozie były o wiele lepsze niż na przykład te w Birkenau – by z podniesionym czołem mówili: „U nas w Auschwitzu”. Owe kłamstwa, zabiegi mające na celu uśpienie czujności osadzonych odnosiły skutek – w czasie wolnym od pracy ludzie, którym zapewniono rozrywkę, nie zastanawiali się nad otaczających ich światem, jego sensem. Potrzeba zapomnienia o zmartwieniach, głodzie, zimnie, bólu była niezwykle silna, toteż umożliwianie jej zaspokojenia, oczywiście w sposób ściśle kontrolowany, skutkowało stopniowym redukowaniem oporu, godzeniem się osadzonych na swoje nowe życie.
Życie kulturalne wewnątrz obozu miało bardzo niewiele wspólnego z tym, którego więźniowie doświadczyli, zanim jeszcze weszli do zatłoczonych wagonów i dotarli na obozową rampę. Tutaj wszystko odbywało się na pokaz, pod ścisłym nadzorem nazistów, którzy skrupulatnie i zdecydowanie ograniczali wszelkie przejawy samodzielności, inwencji czy niezgody pośród ludzi.
Dla kontrastu warto przywołać postawę narratora – dzięki zamiłowaniu do książek, poezji udaje mu się zachować część swojej dawnej, przedobozowej tożsamości oraz przekonań. W listach do ukochanej („U nas w Auschwitzu”) wielokrotnie podejmuje ten temat.
Refleksja o kulturze w opowiadaniach Borowskiego
Opowiadania Tadeusza Borowskiego pokazują, iż narodziny nazizmu wynikały bezpośrednio z kultury europejskiej, która kształtowana była przez wieki, i która stanowiła powód do dumy dla milionów. To właśnie ona przyczyniła się do eskalacji pogardy jednych względem drugich i wydała na świat bezrefleksyjne masy ludzkie. W opowiadaniu „U nas w Auschwitzu” narrator wspomina o egipskich piramidach (niewolnicy i panowie) i rzymskich prawach, dostrzegając echa „starożytnych obozów koncentracyjnych” we współczesnym świecie.
Tadek wspomina także o Platonie, którego niezwykle cenił, ale teraz widzi – wbrew temu, co pisał grecki filozof – że w rzeczywistości nie odbijają się żadne idee (a więc doskonałe wzorce). Myśliciele pozostali „czyści”, snując swoje abstrakcyjne rozważania i szukając w nich usprawiedliwienia dla określonych wyborów, również zbrodniczych. Zwykli ludzie przeżywali owo życie na własnej skórze, funkcjonowali w rzeczywistości, o której inni wydawali jedynie sądy. Umierali też naprawdę.
Następnie narrator wymienia kilka postaci historycznych (Cycerona, Scypiona, Demostenesa), wspomina wyrżnięcie Etrusków, zdrady, podstępy i łupiestwa. Jak będzie wyglądała przyszłość? Dokładanie to samo – znowu pojawią się ludzie, zaczną tworzyć ideologie i, dzięki umiejętności manipulacji, sterować w jej imię masami.
Narrator opowiadań Borowskiego wyraźnie wskazuje na upadek kultury, a także jej destrukcyjny wpływ na człowieka. W wolnym świecie jest dokładnie tak samo jak w obozie: wielkie mistyfikacje, posługiwanie się czczymi hasłami powoduje, iż ludzie poświęcają własną tożsamość, bezmyślnie podążają za przewodnikiem, którego im wyznaczono, zatracając pojęcie dobra i zła. Wartości rozmywają się. Cierpienie jednych przynosi szczęście innym. W ten sposób „uporządkowany” zostaje świat cywilizacji zachodniej, rozwiniętej jak żadna inna do tej pory, również kulturalnie.