Obraz łagrów w Innym świecie - warunki życie w obozie

„Inny świat” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego jest relacją z pobytu autora w radzieckim łagrze mieszczącym się w Jercewie. Był to jeden z lżejszych obozów, często traktowany jako punkt przejściowy przed zesłaniem na etap w miejsca o wiele gorsze, np. do Kołymy lub Niandomy.

Warunki życia w Jercewie były bardzo trudne. Radzili sobie z nimi tylko najbardziej wytrzymali i zdeterminowani. Jeśli nie było się w stanie efektywnie pracować, szybko trafiało się do trupiarni i powoli konało, otrzymując głodowe porcje jedzenia. Osadzeni musieli stawić czoła ciężkiej, wyczerpującej pracy, trudnym warunkom życiowym i pogodowym, panującym w obozie chorobom oraz najcięższemu wrogowi – własnym słabościom.

Rano trzeba wyjść do pracy

Praca była dla osadzonych olbrzymim wyzwaniem i testem dla ich wytrzymałości. Już od godziny 5:30 rozlegały się pierwsze sygnały mające na celu obudzić śpiących w barakach. Następnie otrzymywali oni porcję jedzenia, której wielkość i skład uzależnione były od wyrabianej przez nich normy (podstawowa – 100%, powiększona – przynajmniej 125%, najmniejsza – poniżej 100%). Przeważnie „serwowano” kaszę. Najwytrwalszym dodawano do niej rybę.

Najtrudniejsze było życie „lesorubów”. By dojść na miejsce pracy, musieli pokonać odległość od 5 do 7 kilometrów. Później rozpoczynała się katorga – powalanie wielkich drzew, piłowanie ich, układanie i ładowanie. Kiedy przychodziła przerwa obiadowa, żywność otrzymywali tylko najlepsi. Reszta musiała zadowolić się ogniskiem i możliwością wypalenia wspólnego papierosa. Roboty trwały zazwyczaj ok. 12 godzin. Później można było maszerować z powrotem do obozu, by posilić się niewielką porcją jedzenia.

Lepiej wiodło się brygadzie, w której zatrudniony został Gustaw – tragarzom. Pracowali oni przy rozładunku, toteż zawsze mogli uszczknąć trochę dóbr dla siebie (jeśli zostało to wykryte, kara była okrutna).

Lżejsze obowiązki przydzielano kobietom. Najczęściej pracowały one w oddziałach żywnościowych lub przy cerowaniu worków. Nataszy Lwownej udało się nawet trafić do biura rachunkowego.

Na zewnątrz minus czterdzieści

Warunki pogodowe nie sprzyjały więźniom. O ile późna wiosna, lato i wczesna jesień były porami całkiem przyjaznymi, zima stanowiła ogromne wyzwanie. Temperatura na zewnątrz osiągała czasem nawet - 40 stopni, co bezsprzecznie odbijało się na zdrowiu osadzonych, często źle ubranych. By zapewnić sobie ciepło, usadawiali się jak najbliżej pieców i ognisk. W szczególnie trudnych warunkach więźniowie pozostawali w obozie – wszak chodziło o to, by pracowali, a nie padli w czasie wykonywania obowiązków.

Obozowe obyczaje

Więźniowie nawiązywali przyjaźnie, często szczere. Nierzadko byli dla siebie po prostu przychylni i starali się pomagać najbardziej potrzebującym towarzyszom losu. Istnieli jednak także i tacy, którym lepiej było nie wchodzić w drogę. Rządy „urków” zaczynały się po zmierzchu. Dla nich życie osadzonych nie miało większego znaczenia, toteż brutalnie rozprawiali się z rannymi i poszukiwali kobiet, by zaspokoić swoje żądze.

Mieszkańcy obozu nie mogli liczyć na wsparcie strażników i władz. Jedyną nadzieją było zostanie uznanym za chorego i trafienie do szpitala. Tam można było w spokoju odpocząć, co w nieprzyjaznej rzeczywistości okazywało się bezcenne.

Bardzo powszechnym zjawiskiem w Jercewie było donosicielstwo. Dla własnych korzyści więźniowie nie wahali się odkrywać tajemnic swoich towarzyszy, informować o ich słabych stronach i  „niewłaściwych zachowaniach”. Doświadczył tego narrator, który przez długi czas uważał Machapetiana za swojego przyjaciela. Dopiero później okazało

Polecamy również:

Komentarze (0)
Wynik działania 2 + 5 =
  • Najnowsze
  • Losowe
Ostatnio komentowane
89403W6-7 V
• 2023-12-04 19:43:59
xd
• 2023-12-04 17:29:10
ddd
• 2023-12-04 16:34:33
.
• 2023-12-04 08:09:37
ja chce biografie
• 2023-12-03 17:07:01