„Szkice węglem” Henryk Sienkiewicz napisał w roku 1876 r. w czasie pobytu w Ameryce. Utwór ten jest dosyć nietypowy, na co wskazuje już sam tytuł. Jego konstrukcja zbliżona jest właśnie do szkicu – tekstu prozatorskiego służącego analizie sytuacji społecznej, cechującego się fragmentaryczną kompozycją oraz częstymi dygresjami narratora i ogólną wymową dydaktyczną.
Akcja „Szkiców węglem” toczy się w Baraniej Głowie – biednej wiosce znajdującej się w powiecie osłowickim. Nazwa ta nie jest przypadkowa – oddaje mentalność i stan edukacji jej mieszkańców.
Główny wątek dotyczy podstępu mającego na celu uchronienie syna wójta przed poborem do wojska. Kandydatem, a raczej – ofiarą, na jego miejsce staje się miejscowy drwal Rzepa, którego piękna żona bardzo przypadła do gustu panu Zołzikiewiczowi – pisarzowi gminnemu. Mężczyźnie zaserwowano alkohol w karczmie, a następnie wręczono mu odpowiedni dokument do podpisania. Później, pomimo usilnych starań jego żony, nie udało się rozwiązać sprawy Rzepy pomyślnie.
W tej krótkiej opowieści na jaw wychodzą wszystkie niedostatki gminy, jej organizacji i władzy.
Nowela Henryka Sienkiewicza w dobitny sposób ukazuje niezaradność ludności wiejskiej i absolutny brak możliwości dochodzenia przez nią swoich praw. Rzepa twierdził, że nie zostanie zabrany do wojska, gdyż pobory go już nie obejmują. Wiedział o tym także pan Zołzikiewicz, lecz jego plan zakładał odpowiednio długie przeciąganie całej sprawy, by mieć okazję na intymne spotkanie z żoną chłopa. Kobieta podejmuje wiele starań mających na celu pomoc mężowi – próbowała interweniować u księdza, później w dworze Skorabiewskich, w końcu udała się Osłowic, gdzie chciała porozmawiać z naczelnikiem urzędu. Wszystko przyniosło jednak mizerne efekty. Duchowny nie powiedział jej niczego znaczącego (nakazał ofiarować Bogu swoje cierpienie); Skorabiewski oświadczył, iż od dłuższego czasu nie miesza się w sprawy gminy; z naczelnikiem kobieta nie umiała się po prostu porozumieć (ze względu na zmęczenie i olbrzymie emocje towarzyszące temu wydarzeniu).
Należy jednak zaznaczyć, iż Rzepowej wciąż towarzyszyły uczucie rezygnacji i przekonanie o konieczności bezwzględnego podporządkowania się woli lepiej sytuowanych, np. w dworze czekała całymi godzinami, aż zakończy się przyjęcie, a w Osłowicach spędziła kilka godzin poczekalni, nim została w końcu dopuszczona do naczelnika.
O ile chłopska niezaradność zdaje się problemem, który dzięki systematycznej pracy można byłoby wyeliminować, o tyle znacznie trudniejszą kwestię stanowi brak moralności u wysoko postawionych ludzi. Najlepszym na to przykładem jest postać gminnego pisarza – pana Zołzikiewicza. Mężczyzna ten jest człowiekiem niemal zupełnie pozbawionym jakichkolwiek zasad – to on podsuwa Rzepowi dokument, gdy ten upity siedzi w karczmie. Następnie cierpliwie czeka, aż żona chłopa sama przyjdzie do jego domu, gdzie będzie mógł zrealizować swoje pragnienie. Interesy mieszkańców nie są jego interesami. Zołzikiewicz wielokrotnie posuwa się on do oszustw, np. zaniżając kwoty wpłat. Traktuje mieszkańców Baraniej Głowy z góry, niemal nie dostrzegając w nich ludzi.
W miejscowej radzie największe szanse na pozytywne rozstrzygnięcie swoich praw mieli ludzie wręczający łapówki. I tutaj po raz kolejny na plan pierwszy wysuwa się Zołzikiewicz, który zawsze chętnie wyciągał po nie ręce, a później przemawiał w określonych sprawach, używając głównie argumentów takich jak: „Ja chcę powiedzieć, żeście durnie”. Obok niego doskonale radzili sobie Burak i Gomuła – ludzie niemal tego samego pokroju.
Wielu mieszkańców było zdania, iż zaangażowanie szlachty w życie wsi pozwoliłoby na uniknięcie nadużyć, do jakich dopuszczali się zarządcy. Warstwa ta jednak była odległa od problemów chłopów, jako uniwersalną wymówkę traktując fakt, iż niegdyś nie chcieli ich oni w radach. Prawa była taka, że wyszło to szlachcie tylko na dobre – uniknęła zbędnych problemów i mogła koncentrować się na prywatnym życiu i majątku. Natomiast dzięki ludziom takim jak Zołzikiewicz możni z łatwością dostawali to, czego w danej chwili chcieli czy potrzebowali.
Niezaradność chłopów, upadek moralny i stawianie na pierwszym miejscu prywatnych interesów przez ludzi znajdujących się u władzy oraz bierność szlachty doprowadziły w końcu do tragedii rodzinnej. Rzepa, dowiedziawszy się, iż jego żona oddała się Zołzikiewiczowi, odrąbał jej głowę siekierą. Później podpalił dom, w którym zginął wraz z dziećmi.
Po tym wydarzeniu następuje epilog, w którym powiedziane zostaje otwarcie, że mężczyzna i tak nie poszedłby do wojska, o czym Zołzikiewicz doskonale wiedział. Nadużywanie władzy oraz zupełny brak szacunku dla bliźnich przyniosły opłakane skutki.
Finał „Szkiców węglem” jest smutny i pesymistyczny – sprawcy tragedii nie zostają rozliczeni (bo kto miałby to zrobić?), a Barania Głowa nadal znajduje się w ich rękach.