Tytułowy „Niestatek” okazał się dla Jana Andrzeja Morsztyna motywem niezwykle nośnym znaczeniowo i odpowiednim do opisu nieszczęśliwej miłości, która stała się głównym tematem cyklu utworów zebranych w tomie „Lutnia” pod wspomnianym tytułem.
Poeta rozumiał słowo „niestatek” jako zmienność wszelkich zjawisk, jakie towarzyszą miłości do kobiety, zwracając często uwagę na ulotność jej wdzięków i nieprzewidywalność natury jako główne źródła udręki zakochanego mężczyzny.
Podobnej tematyki możemy spodziewać się i w tym wierszu, do zaskakującej puenty prowadzić będą jednak długie porównania i enumeracje (wyliczenia), na jakich opiera Morsztyn koncept „Niestatku II”.
Przy użyciu anafor podmiot liryczny wymienia liczne zjawiska czy też sytuacje niemożliwe do zaistnienia lub nawet wyobrażenia:
Prędzej kto wiatr w wór zamknie, prędzej i promieni
Słonecznych drobne kąski wżenie do kieszeni,
Prędzej morze burzliwe groźbą uspokoi,
Prędzej zamknie w garść świat ten, tak wielki, jak stoi,
Prędzej pięścią bez swojej obrazy ogniowi
Dobije, prędzej w sieci obłoki połowi (...).
Swoje enumeratio rozpoczyna więc Morsztyn irracjonalną wizją okiełznywania żywiołów: wiatru, słońca (ognia), morza (wody) i ziemi; odwołanie się właśnie do nich służy hiperbolizacji porównania i już na wstępie zdecydowanie przekreśla możliwość zaistnienia zestawionego z nimi w późniejszej części wiersza zjawiska.
W dalszych wersach owo nieprawdopodobieństwo ukonstytuowane zostaje również poprzez zestawienie go z ograniczeniami oraz ułomnościami człowieka i jego egzystencji:
(…) Prędzej płacząc nad Etną łzami ją zaleje,
Prędzej niemy zaśpiewa, i ten, co szaleje,
Co mądrego przemówi; prędzej stała będzie
Fortuna, i śmierć z śmiechem w jednym domu siędzie (…).
Tym sposobem, nie poznawszy jeszcze nazwy opisywanego – poprzez pośrednie zaprzeczenie – zjawiska, dzięki owemu bogatemu repertuarowi wyliczeń rzeczy niemożliwych, czytelnik zyskuje pewność, iż czymkolwiek by ono nie było, nie ma szans zaistnieć. Przygotowawszy w ten, zmyślny i artystycznie oryginalny, sposób grunt pod jego prezentację, podmiot liryczny precyzuje w końcu, co uważa – paradoksalnie – za mniej możliwe od tego, co niemożliwe:
(…) Prędzej nam zginie rozum i ustaną słowa,
Niźli będzie stateczna która białogłowa.
Kobieca stałość okazuje się zatem apogeum niemożliwości, mogłaby stać się faktem dopiero wówczas, gdyby mężczyźni postradają rozum na tyle, by nie dostrzegać zmienności swych towarzyszek albo uznać ją za naturalną i umotywowaną. To jednak – jak zdaje się sugerować podmiot liryczny – nigdy nie nastąpi, porozumienie między kobietami i szukającymi w nich stabilizacji kawalerami pozostaje więc osiągalne wyłącznie w sferze fantazji.