Petroniusz – jeden z głównych bohaterów „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza – w przeszłości był zarządcą Bitynii. W „Quo vadis” mieszka Rzymie i jest jednym z najbardziej cenionych przez cezara doradców, również pierwszą osobą oceniającą jego twórczość.
Wuj Marka Winicjusza nie jest już człowiekiem młodym, lecz nadal odznacza się wspaniałym wyglądem fizycznym. Jego chuda, lecz pogodna twarz, gładkie i zadbane ciało (Petroniusz dysponował prywatną łaźnią, w której spędzał bardzo wiele czasu) oraz oczy koloru orzechowego skutecznie zwracały na niego uwagę kobiet.
Ludzie uważali Petroniusza za zniewieściałego, gdyż kochał wygody, namiętnie oddając się różnym zabiegom poprawiającym samopoczucie i wygląd. Było to jednak tylko powierzchowne wrażenie, czego dowodem jest olbrzymia siła, z jaką pochwycił atletę. Sam później rzekł do niego:
(…) Ja tylko z rana jestem niedołęgą, a wieczorem odzyskuję dawną sprężystość. Spróbuj się wyrwać. Gimnastyki musiał cię uczyć tkacz, a obyczajów kowal (…).
Wielkie poważanie, jakim Neron darzył Petroniusza, nie było kwestią przypadku. Mężczyzna słynął z wyrafinowanego gustu, a wielu ludzi tytułowało go mianem „arbitra elegancji” („arbiter elegantiae”). Nic w tym dziwnego, skoro szczególnie cenił sobie piękno, pragnąc otaczać się tym, co estetyczne. W dodatku pisał również utwory poetyckie. Sam Neron mówił o nim, iż jest jedną z ostatnich osób, które potrafią „odróżniać to, co piękne od tego, co szpetne”.
Petroniusz niewątpliwie został obdarzony umiejętnością wspaniałego przemawiania. Swój talent retora potwierdził występując przed ludem, gdy palił się Rzym (przemawiał w imieniu Nerona) oraz w czasie obrony Pedaniusza Sekunda. W dodatku niemal udało mu się przekonać władcę, by wypuścił z więzienia Ligię, której stan regularnie się pogarszał. Jako jednostka nieprzeciętna miał jednak Petroniusz wielu wrogów i to właśnie oni (Tygellin) skłonili Nerona do zmiany zdania odnośnie Ligii.
Arbiter elegancji cieszył się wielkim szacunkiem ludu. Nie miał z nim wprawdzie dużo do czynienia, gdyż uważał tłum za nieestetyczny i odrzucający, lecz kiedy dochodziło już do takich sytuacji, okazywał swoją hojność. Swoich niewolników nie traktował w sposób okrutny (co dla wielu Rzymian było czymś zupełnie normalnym), często okazując im łaskę i pobłażanie.
Trudno stwierdzić, czy Petroniusz wierzył w miłość. Z racji swojej urody i bardzo wysokiej pozycji społecznej miał wiele nałożnic, z którymi często spędzał czas. Najbliżej była Chryzostomis – nazywał ją nawet „swoją westalką i gołąbką”. Jednak później pojawiła się Eunice. To jej zapisał swój majątek, ją uczynił najważniejszą, niemniej nie oczekiwał od niej poświęcenia (choć dowiodła go, umierając wraz z nim).
Petroniusz przejawiał szczególny stosunek wobec Marka Winicjusza. Syna swojej siostry traktował z ojcowską niemal miłością, starając się pomagać mu w każdej sytuacji. Swoją dobrą naturę i wrażliwość na cudzą krzywdę udowodnił, gdy nie odwrócił się od niego w czasie prześladowań chrześcijan, lecz w miarę możliwości próbował nieść mężczyźnie pomoc. Nie wahał się rozmawiać w tej sprawie z Poppeą (żoną Nerona), towarzyszył Winicjuszowi w jego wyprawach pod więzienia, nieustannie podejmował kroki, by w jakiś sposób wpłynąć na niezwykle trudną dla swego siostrzeńca sytuację.
Bohater ten, pomimo iż wiele osób miało go za zniewieściałego, odznaczał się również wielką odwagą. Udowodnił ją nie tylko wtedy, gdy udzielał pomocy Winicjuszowi, lecz również w czasie niechybnie zbliżającego się końca (którego prędzej czy później się spodziewał). Gdy Neron wydał na niego wyrok śmierci, Petroniusz nie wpadł w panikę. Postanowił nawet uprzedzić oprawcę. Urządził wystawną ucztę, w trakcie której podciął sobie żyły (wraz z nim uczyniła to Eunice). Zmarł otoczony luksusem (można nawet rzec, że w sposób estetyczny), tak bardzo przez siebie cenionym.